czwartek, 29 października 2020

Wulgaryzmy

Przynajmniej teoretycznie wulgaryzmy nikomu do niczego nie są potrzebne. Każdy język, w tym i polski, ma wystarczającą liczbę słów, które można wykorzystać, by wyrazić się i odpowiednio oddać to, co się chce powiedzieć lub napisać. Na wiele różnych sposobów jest możliwe tworzenie nowych wyrazów lub nadawanie nowych znaczeń starym wyrazom, a wszystko to bez wulgaryzmów, które choć przez wszystkich rozumiane, są żargonem niekiedy wywołującym wręcz grymas skrzywienia na twarzy, zwłaszcza gdy ten żargon jest nadużywany. I choć można się obyć bez wulgaryzmów, to jednak dopiero ich użycie powoduje, że przekaz nabiera pikanterii i swoistego smaczku. Bardziej poraża i przykuwa uwagę, a właśnie o to chodzi, szczególnie gdy normalnego mówienia nikt nie słyszy i nie chce słuchać. Wulgaryzmy mogą coś podkreślać i oddawać odpowiedni, właściwy stan emocji osób posługujących się wulgaryzmami. Emocji tych może zabraknąć i dość często brakuje w zwykłym przekazie i w normalnym słownictwie. W końcu też wulgaryzmy mogą powodować, że sytuacja pełna napięcia staje się nieco łagodniejsza, bardziej ironiczna i kabaretowa albo wręcz przeciwnie, mogą powodować, że sytuacja z choćby w miarę normalnej stanie się bardzo nerwowa lub wręcz straszna. To kwestia i tego, kiedy, do czego oraz w jaki sposób wulgaryzmy są używane. Bez względu na wszystko, nigdy jednak nie powinno być tak, że wulgaryzmy stanowią podstawę informacji, w której jedynie jako nielicznie pojawiają się normalne słowa.

niedziela, 25 października 2020

Kpina

Przeciwieństwem normalnego zachowania jest zachowanie nienormalne. To jest jasne, proste i na ogół czytelne. Jednak gdzieś pomiędzy normalnością a nienormalnością jest jeszcze coś – jest kpina, którą ktoś świadomie uprawia, aby osiągnąć swoje cele, nawet te najbardziej chore i obłąkane. Ci, którzy nazywają siebie obrońcami życia, niszczą życie tych, którzy żyją. Ci, którzy powinni stać na straży prawa, demolują je, urządzając sobie prawdziwe kpiny z tego, co jest prawem, stawiając się ponad nim lub stosując paragrafy w sposób dla siebie wygodny. I nie pomagają tu żadne prośby o opamiętanie się ani upomnienia. Na władców i panów nie działa nic, choć w nazwie jest zarówno słowo prawo, jak i słowo sprawiedliwość. Jak za starych „dobrych” (dla kogo dobrych, dla tego dobrych), bo komunistycznych lat kwitnie nowomowa, czyli zamiana znaczeń powszechnie rozumianych zwrotów i słów na nowe, które w niektórych przypadkach mogą oznaczać wręcz coś zupełnie odwrotnego, przeciwnego od pierwowzoru. Kpiną historii jest to, że wszystko się powtarza, nawet w innej, nowej, wolnej i przynajmniej teoretycznie jeszcze demokratycznej rzeczywistości.
Kpiną jest opowiadanie się jakiegokolwiek kościoła, w tym jednego, konkretnego i dominującego za jakąkolwiek partią polityczną. Kpiną jest dopuszczanie hierarchów religijnych do polityków, co daje im moc sprawczą, czyli możliwości – z których korzystają – wpływania, a może nawet i nalegania na podejmowane, konkretne rozstrzygnięcia i decyzje. Kpiną jest to, że w prawie świeckiego państwa pojawiają się sprawy istotne światopoglądowo, te do rozstrzygania we własnym sumieniu. Kpiną jest brak poprawności politycznej i chlapanie językiem przez ludzi u władzy tego, co chcą i o kim chcą. Kpiną jest brak tolerancji, zrozumienia i empatii. Kpiną jest, że to wszystko dzieje się w Polsce, z której zamiast czuć się dumnym, można się jedynie wstydzić.

środa, 21 października 2020

Wymuszenia

Wymuszenia zdarzają się o wiele częściej niż z pozoru można by się tego spodziewać i dotyczą nie tylko kontaktów obcych sobie ludzi, ale też i tych całkiem bliskich i najbliższych. Nieustannie ktoś domaga się czegoś od kogoś innego, uważając, że ma do tego pełne prawo i jednocześnie zabierając to prawo innym, czyli nie pozwalając, by ktokolwiek mógł się czegokolwiek domagać. Na innych wymuszane są przede wszystkim złe, niewłaściwe lub niezgodne z prawem różnego rodzaju zachowania. Niektórzy chociaż zaczynają od łagodnych form próśb, perswazji i różnych prób przekonywania do swych racji, pomysłów lub propozycji i w przypadku niepowodzenia w zasadzie na nich kończą. Inni ludzie idą jednak dalej, z łagodności przechodząc w końcu do wymuszeń lub w ogóle od tego zaczynając, nie bawiąc się w żadne kurtuazje ani przymilanie. Stosują swoisty rodzaj niewidzialnej przemocy, natarczywie i bezwzględnie dopominając się o swoje, często przy okazji pouczając innych, pokrzykując i gestykulując, co ma wywołać szybszą reakcję podporządkowania i doprowadzić do wykonania przez innych pożądanych przez wymuszającego czynności. Wymuszający uważają, że mają rację i to właśnie dla nich jest wszystko, z czego akurat chcą skorzystać, a inni po prostu powinni się usunąć z drogi, by im tego korzystania z wszystkiego nie utrudniać ani też w tym korzystaniu nie przeszkadzać. Uważają, że nikogo o nic nie muszą pytać i nie pytają, rozpychają się łokciami i taktują innych z góry, najczęściej też z pogardą. Dla wymuszających każdy jest niczym zbędna kłoda, przeszkoda na wyłącznie ich drodze, nawet na tej drodze, która nie będąc ich własnością, jest ich wspólną drogą z innymi ludźmi.

sobota, 17 października 2020

Zbliżanie i oddalanie

Zbliżanie i oddalanie to dwa odmienne procesy, często na pierwszy rzut oka w ogóle niezauważalne, które nieustannie się powtarzają niczym przypływy i odpływy. Nawet jeśli jeden z nich trwa trochę zbyt długo, to jednak nie na zawsze i pewne jest, że w końcu się skończy. Trzeba tylko cierpliwości, by ponownie nastał ten drugi. Oczywiście w relacjach między ludźmi lepsze jest przejście z oddalania do zbliżania, zwłaszcza że zbyt długie oddalanie się od siebie niczemu dobremu nie służy i podczas tego procesu może wydarzyć się coś ekstra, co na stałe zaburzy i zmieni płynność przemienności relacji zbliżania i oddalania, pozostawiając ją na poziomie oddalenia. Nie zawsze da się tego uniknąć, ale dobrze jest być tego świadomym, bo gdy proces w porę zostanie zauważony, to jest odwracalny.
Tak samo jak oddalanie nie od razu musi być i jest tym ostatecznym oddaleniem, tak samo i przybliżanie nie zawsze kończy się rzeczywistym i dwustronnie równomiernym zbliżeniem. Oba procesy w trakcie ich trwania mogą ulegać zmianie lub w którymś momencie mogą zostać przerwane i na tym przerwanym poziomie pozostać. Bywają oddalenia bez powrotu do zbliżeń i takie zbliżenia, po których wręcz niemożliwe wydaje się jakiekolwiek oddalenie, a jednak, wcześniej lub później, częściowo lub całkowicie i tak do tego dochodzi.

wtorek, 13 października 2020

Pouczanie

Pouczanie tylko z pozoru podobne jest do nauczania. Tak naprawdę wcale nim nie jest. Nie polega bowiem na uczeniu kogoś czegoś nowego, ale na ingerowaniu w to, co ten ktoś już umie i wykonuje – w lepszy lub gorszy sposób. Pouczanie to zwracanie komuś uwagi na coś, zwłaszcza na to, co robi lub zrobił. To może być i często jest strofujące i stresujące dla osoby, która musi słuchać tych uwag i pouczeń. Niestety, nie zawsze też są one wypowiadane w dobrej wierze i mają komuś służyć oraz być pomocne. Bywają krytyką samą w sobie, taką drobną i chyba zupełnie niepotrzebną złośliwością, często mówioną z uśmiechem na ustach, ironicznie, z przekąsem, która nie uwzględnia tego, że każdy może robić różne rzeczy w wygodny dla siebie sposób, który wcale nie musi być perfekcyjny ani idealny, co przecież nie oznacza, że gorszy; po prostu inny. Każdy z nas z różnymi życiowymi sprawami i sprawunkami jest na własnym etapie rozwoju lub też zastoju. Są rzeczy, takie jak przyzwyczajenia i rytuały, które trudno zmienić, dlatego często też powiela się to, co już jest lub działa poprzez zaprzeczenie, szczególnie tego, co się nie podoba i co się nie sprawdziło.
Pouczający, w ramach własnej wolności i wyrażania siebie, które bardzo lubi i z których korzysta, przez nikogo niepytany, sam daje sobie prawo do tego, by ingerować w cudze życie i sprawy. Uważa, że może robić to, co chce i jak chce, tym samym odbierając to samo prawo wszystkim innym. Zatem może krytykować, oceniać, wydawać negatywne opinie o ludziach i ich postępowaniu tylko dlatego, że mają oni odmienne zdanie na te same sprawy, najczęściej wyraźnie widoczne, żyją alternatywnie lub inaczej niż większość, najczęściej nikomu nie szkodząc, nikogo nie krytykując ani nie oceniając. Prawda jest taka, że pouczający chce narzucać swoje zdanie wszystkim, którzy są w pobliżu, szczególnie tym, którzy jakoby się mylą i błądzą. I choć nie ma takiej potrzeby, bowiem każdy ma prawo żyć jak chce, bez względu na to, czy to się komuś podoba, bo lepsze jest wrogiem dobrego, to w tym przypadku najlepiej ugryźć się w język i zachować poprawność polityczną, bez wydawania negatywnych, często niepotrzebnie krzywdzących ocen tego, co powierzchowne lub inne. Lepiej milczeć niż głupio gadać i pouczać.