sobota, 30 maja 2020

Nic na potem


Na potem niczego nie warto odkładać. Wiedzą o tym ci wszyscy, którzy powinni, a nie zdążyli czegoś zrobić i już nic na to nie mogą poradzić. 
W swym przeświadczeniu o właściwym myśleniu i działaniu, ciągle wydaje nam się, że mamy tyle czasu, że z niczym nie musimy się spieszyć, że z łatwością i bez końca możemy na potem przekładać to, co w zasadzie powinniśmy robić od razu. Taki system nawet dość dobrze działa, ale w końcu kiedyś przychodzi sprawdzenie, a wtedy może się okazać, że umknęło coś, co mogło być lub było ważne, najważniejsze, gdyż z różnych względów sprawy odłożone nigdy nie nastąpiły.

wtorek, 26 maja 2020

Tęsknota


Tęsknota to bardzo silne uczucie, podobne do miłości i często też z nią związane, zwłaszcza gdy osoba ukochana przez długi czas pozostaje poza fizycznym zasięgiem. 
Są ludzie, którzy tęsknią i za którymi się tęskni oraz tacy, którzy nie tęsknią i za którymi się nie tęskni. Różne kombinacje są możliwe i się w życiu przytrafiają, jednak dość smutnym wydaje się fakt, że po cudzym zniknięciu komuś robi się lepiej, dobrze. Tęsknota może jednak przyjść później, po upływie jakiegoś czasu od rozstania, gdy w niepamięć pójdą już wszelkie waśnie i problemy, gdy ktoś nacieszy się już wolnością, swobodą. Wtedy może się okazać, że brakuje bliskości, stałych więzi, wsparcia, intymności dzielonej tylko we dwoje. 
Tęsknić można nie tylko za ludźmi, ale też i za rzeczami, za miejscami, za własnymi przyzwyczajeniami, za aromatami i zapachami, wykonywanymi czynnościami, podróżami i choćby samym przemieszczaniem się, zwiedzaniem, poznawaniem, odkrywaniem, pięknymi widokami, zabytkami, architekturą, sztuką, naturą, krajobrazem. Tęsknić można nawet za nieznanym, za przygodą, wyprawą, spaniem poza domem, odpoczywaniem poza miejscem własnego zamieszkania, jedzeniem w knajpach, za czasem lepszym od tego gorszego, za uczuciami i odczuciami, więzią, bliskością, przyjaźnią, miłością, intymnością, seksem. 
Tęsknić można tylko za tym, czego się nie ma, w ogóle lub choćby tylko na czas jakiś, bo to, co jest, zwykle pozostaje bardzo niedocenianą, nudną w swej powtarzalności normalnością, zauważalną bardzo szybko, gdy tylko zostaje zabrana, utracona, gdy zostaje zamieniona na coś gorszego od tego, co było wcześniej.

piątek, 22 maja 2020

Osiedla


Osiedla nie są miastami, choć powstają w miastach i tworzą je, jedno po drugim. Zazwyczaj są tylko sypialniami, i o ile tylko budowane są na obrzeżach miast lub poza nimi, wówczas w zasadzie nie są większym problemem. Dzieje się tak, ponieważ zabudowane osiedlami przedmieścia zwykle nigdy nie stają się atrakcyjną częścią całości godną podziwu, zwiedzania i przebywania dla przyjemności. Nie ma tam obiektów ciekawych architektonicznie i zwykle króluje przeciętnioza. Gorzej, gdy osiedla pojawiają się w środku miast, w ich centrum lub bliskim sąsiedztwie tego, co jest sercem, śródmieściem. Wówczas szpecą lub sprawiają wrażenie peryferyjności, nawet tych dużych miast.
Miasta tworzy się, budując zwarte kwartały, w których w samym środku mieszkańcy znajdują miejsce w zasadzie niemal wyłącznie dla siebie, a na zewnątrz pełnią one funkcje miejskie z wszystkimi potrzebnymi elementami, takimi jak punkty usługowe, sklepy, sklepiki, kioski, piekarnie, cukiernie, kawiarnie i restauracje. Osiedla są tylko sypialniami z luźno poustawianymi blokami, pomiędzy którymi są tylko wewnętrzne drogi dojazdowe i liczne parkingi dla samochodów. Nie ma w nich miejskiego życia. Nie ma deptaków, pasaży, placów, pomników, ławek, fontann, ciekawie zaaranżowanej architektury terenu, parków i skwerów z wieloma różnymi drzewami. Nikt tam nie przychodzi, by sobie miło pobyć w przyjaznym otoczeniu. Na niektóre osiedla nawet nie można swobodnie wejść lub wjechać, gdyż są one ogrodzone płotem i w ten sposób wręcz odcięte od świata zewnętrznego, czyli jakby odwrócone plecami do miasta, które tworzą i w którym się znajdują. Stają się swoistym państwem w państwie, z pełnym rygorem istniejących granic. Bez pozwolenia nie ma wejścia na teren, który z publicznego staje się wyłącznie prywatny, obcy, zamknięty, za płotem. 
Osiedla można cywilizować, tworząc z nich miejską strefę przyjazną mieszkańcom całego miasta, ale to niezwykle trudne, czasochłonne i kosztowne rozwiązanie. Lepiej unikać osiedli i od razu budować to, co od samego początku nie tylko ładnie wygląda, ale i jest funkcjonalne, sprawdzało się od stuleci i nadal sprawdza niemal wszędzie na świecie. 
(Czytaj też wpis pt. Architektura)

poniedziałek, 18 maja 2020

Prymityw


Prymityw – to słowo brzmi obraźliwie, jeśli tylko wypowiesz je na głos, zwłaszcza mając na myśli kogoś konkretnego, ale jeśli tylko tak (po cichu) pomyślisz, bo kogoś uznasz za prymitywa, to nikogo nie obrazisz, a – co najmniej w niektórych przypadkach – rzeczy nazwiesz po imieniu, przynajmniej dla samego siebie. 
Dobrze jest mieć świadomość, że z kimś takim ma się do czynienia, szczególnie gdy z pozoru nic nie jest jednoznaczne i oczywiste. Bo ludzie potrafią być, bywają, a niektórzy po prostu są prymitywni. Gdy się trafi na taki przypadek, to nic nie można poradzić. Prymitywa nie da się naprawić ani sprowadzić na drogę oświecenia. Szkoda czasu, nie ma sensu dawać jakichkolwiek szans na poprawę, naprawę i zmiany. To nic nie da, więc lepiej od razu sobie odpuścić wchodzenie w układ lub jakiekolwiek bycie w relacji z prymitywem. 
Niekiedy prymitywni bywają ludzie prości, niewykształceni, chorzy lub ułomni. To jest niezależne od nich, dlatego nikt nigdy nie powinien mieć im tego za złe ani ich obrażać, ale prymitywni potrafią być też ludzie myślący, wykształceni, obyci, oczytani i zdrowi. Teoretycznie powinni sobą coś reprezentować, ale to, co eksponują bywa tak żałosne, że wręcz nie można się powstrzymać przed jednoznacznym określeniem jednym słowem – prymityw.