Każdy ma prawo do prawa, a często też do
bezprawia, które chcący lub niechcący ciągle za sprawą innych ludzi go dotyka.
I choć są ludzie posługujący się prawem, szanujący je i przestrzegający, to
jednak nie zawsze są to ci sami, których nazywa się prawymi, gdyż prawi wyznają,
przestrzegają i szanują wartości powszechnie uznane za dobre, a nawet
szlachetne, co jednak nie zawsze i niekoniecznie musi być zagwarantowane
prawem.
Każdy ma prawo do tego, co chce mieć. Inną
sprawą jest już to, czy zawsze może mieć to, co chce i czy tak naprawdę warto
sięgać po wszystko, by to mieć. Pewne jest, że z prawem trzeba się liczyć i
lepiej je znać, bo inaczej prawo policzy się z ignorantem, gdyż – co
powszechnie wiadomo – nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania. Konsekwencje
nieprzestrzegania prawa często dają się odczuć i to dość boleśnie w życiu
codziennym, zwłaszcza gdy staje się uczestnikiem ruchu drogowego. Do wielu
wypadków mogłoby nigdy nie dojść, gdyby wszyscy przestrzegali prawa. Ale
człowiek to nie maszyna, zatem dość często się rozprasza i rozkojarza, nie
uważa i zapomina, ulega emocjom i daje się ponieść różnym fantazjom, w wyniku
których przyczynia się do zazwyczaj niechcianego nieszczęścia.
Prawo jest ważne i by wszystkim wspólnie
żyło się dobrze, powinno być szanowane i przestrzegane nie tylko wówczas, gdy
za nieprzestrzeganie grozi rychła surowa kara, ale ze zwykłej przyzwoitości, no
i jeszcze przez szacunek, jaki każdy człowiek powinien mieć do drugiego
człowieka, a już zwłaszcza tego, który postępuje zgodnie z przepisami i nie
łamie prawa. Najczęściej jest jednak odwrotnie, gdyż przestrzegający prawa jest
postrzegany przez łamiącego prawo jak dziwoląg, który w środku lata nagle urwał
się z choinki. Łamiący prawo rzadko myślą o karze i konsekwencjach złego
postępowania. Wiedząc, że robią coś złego, nie zawsze jednak tak do końca są
świadomi, że łamią prawo, gdyż przede wszystkim robią to, co chcą zrobić. Sami
sobie nadają prawa, które respektują, a i to nie zawsze, gdyż zmieniają się one
zgodnie z potrzebami, okolicznościami i mogą być nawet skrajnie różne w
stosunku do różnych osób. Wychodzą z założenia, że z pewnością wszystko się uda,
a jeśli z jakichś powodów nagle zrobi się gorąco, to ostatecznie jednak jakoś
się upiecze i unikną ewentualnych nieprzyjemności, zatrzymania, procesu, kary.
Prawo jest jednym z kluczowych elementów
wzajemnego współistnienia i choć wszyscy spotykamy je w wersji już zastanej,
niejednokrotnie na naszych oczach ulega zmianie, przechodzi różne metamorfozy,
modyfikacje i coś, co ma prowadzić do jego ulepszenia. Zmiany bywają konieczne
lub niekonieczne, kosmetyczne lub diametralne, czasami wręcz wywracające
wszystko do góry nogami. Można zaostrzać i łagodzić, poprawiać bez końca, raz
psując to, co było dobre, a innym razem naprawiając rzeczy przestarzałe, niewłaściwe
lub złe.
Jest jeszcze prawo zwyczajowe. W nim
mieści się bardzo wiele i zwykle, będąc powszechnie znane, dość dobrze działa. Zwyczaje bywają ustalane przez małe i duże grupy ludzi, a także pojedyncze osoby, które określają i regulują zasady współpracy, współistnienia oraz wzajemnego postępowania względem siebie.
Jest też prawo do bycia tym, kim chce się
być. Niby oczywiste, ale niekoniecznie jednoznaczne, zwłaszcza gdy jest się
czyimś utrzymankiem, osobą zależną emocjonalnie i/lub materialnie. Nie każdego
stać na to, by każdemu pozwalać na wszystko i jeszcze ponosić wszelkie związane
z tym koszty, nie tylko te finansowe, ale i prawne. Prawo jednego nie może być wyłącznie
kosztem kogoś drugiego.
Nie wolno nikomu odbierać prawa do bycia szczęśliwym,
radosnym, zdrowym, dobrym, mądrym i rozsądnym. Nie wolno też nikomu odbierać
prawa do bycia nieszczęśliwym ani nie wolno na siłę uszczęśliwiać. Trzeba pamiętać,
że taki ktoś, kto chce być nieszczęśliwy, będzie też unieszczęśliwiał całe
swoje otoczenie, zwłaszcza te najbliższe. Nieszczęśnik jest niczym męczennik,
który – wbrew temu, co mówi – tak naprawdę czuje się dobrze w nieszczęściu, a w
szczęściu się totalnie gubi. Nie szczędzi czasu ani energii, by zwykłe rzeczy
zamienić w prawdziwy dramat. W końcu… ma do tego pełne prawo.