Każdy z nas mniej lub bardziej był, jest
albo będzie na czymś lub na kimś zafiksowany, czyli skupiony, skoncentrowany na
tyle mocno, silnie, że dla innych, patrzących z zewnątrz może i najczęściej
wydaje się to przesadą.
Pomimo że do większości rzeczy i ludzi na
ogół ma się dość obojętny lub neutralny stosunek, to jednak są tematy,
dziedziny i tacy ludzie, których nie traktuje się sztampowo, gdyż w stosunku do
nich występuje nie zawsze świadoma i zrozumiała duża słabość. Zafiksowanym jest
się na czymś lub na kimś, i myśli się, że przez to widzi się lepiej, bardziej,
mocniej. Pewnie tak jest, ale zafiksowanie pozbawia zafiksowanego także
zdrowego, normalnego dystansu, odpowiedniej odległości, z której widać nie tylko
to, co się chce widzieć. Faworyzowany przedmiot lub podmiot zafiksowania wydaje
się bardzo ważny lub wręcz najważniejszy, aż do przesady. Zafiksowany rzadko zastanawia
się nad tym, w jakim jest stanie i czy przypadkiem nie ma klapek na oczach przesłaniających
realną rzeczywistość. Zafiksowanie na czymś lub na kimś może być bowiem na tyle
duże, że wręcz zatrą się granice tego, co jest dobre, a co złe, co jest właściwe,
a co niewłaściwe, nieodpowiednie lub wręcz niedopuszczalne. Tym najbardziej zafiksowanym
puszczają wszelkie hamulce.
Zafiksowanie, choć
wygląda na stan wzniosły i wyniosły, może zaprowadzić na manowce, dlatego
najlepiej go unikać, a jeśli już znajdzie się w tym stanie, wówczas należy
bardzo uważać na to, co i jak się robi. Należy przyglądać się samemu sobie i
temu, co zaczyna się zmieniać, a co obejmuje głównie poluzowanie w normach
wcześniej uznanych za ważne, obowiązujące i konieczne do przestrzegania.