Przychodzimy na świat nadzy, ale zaraz potem owijają nas w
różne zawiniątka, ubierają i coś się z tą nagością dzieje, coś trudno
odwracalnego, co powoduje, że zaczynamy się jej wstydzić, zupełnie jakby była
czymś nienaturalnym, sztucznym, obcym, a nawet złym. Wstydzimy się swojej
nagości, często już nawet przed samym sobą, a co dopiero przed innymi ludźmi.
Dlaczego? Kto to wie, rozumie i potrafi wytłumaczyć?
Najczęściej unikamy rozbierania się do naga nawet wtedy, gdy
jesteśmy sami i gdy nikt nas nie widzi. Zasłaniamy miejsca intymne, tym samym
traktując je w sposób szczególny, wyjątkowy. Zachowanie to łączymy z
moralnością.
Z jakiegoś niewiadomego i nie do końca wytłumaczalnego
powodu nagość jest niemoralna, wstydliwa, krępująca, często niewygodna. Może
się z nią źle poczuć nawet osoba, która z nagością nie ma problemów, a to
dlatego, że większość ma z nią spory problem, o czym dość często nawet nie
zdaje sobie sprawy, bowiem zazwyczaj nigdy się nad tym nie zastanawia,
powielając model zastany, który został przekazany przez wszelkich wychowawców
kształtujących najpierw małego, a potem młodego człowieka.
Są narody, które nagość traktują normalnie,
naturalnie i bezproblemowo, ale Polacy z pewnością do nich nie należą. Prosty
przykład: u nas każdy rodzic widział nago swoje dziecko, ale tylko nieliczne
dzieci nieprzypadkowo i w sposób normalny, naturalny widziały nago swoich
rodziców. Problemem bywa już choćby przebieranie się lub kąpiel w miejscu
publicznym, na przykład po wyjściu z basenu pod prysznicami większość ludzi nie
zdejmuje stroju kąpielowego, pozostając w nim podczas mycia ciała, a przecież
prysznice nie są koedukacyjne, lecz oddzielne dla kobiet i mężczyzn.