czwartek, 28 listopada 2019

Nagość


Przychodzimy na świat nadzy, ale zaraz potem owijają nas w różne zawiniątka, ubierają i coś się z tą nagością dzieje, coś trudno odwracalnego, co powoduje, że zaczynamy się jej wstydzić, zupełnie jakby była czymś nienaturalnym, sztucznym, obcym, a nawet złym. Wstydzimy się swojej nagości, często już nawet przed samym sobą, a co dopiero przed innymi ludźmi. Dlaczego? Kto to wie, rozumie i potrafi wytłumaczyć?
Najczęściej unikamy rozbierania się do naga nawet wtedy, gdy jesteśmy sami i gdy nikt nas nie widzi. Zasłaniamy miejsca intymne, tym samym traktując je w sposób szczególny, wyjątkowy. Zachowanie to łączymy z moralnością.
Z jakiegoś niewiadomego i nie do końca wytłumaczalnego powodu nagość jest niemoralna, wstydliwa, krępująca, często niewygodna. Może się z nią źle poczuć nawet osoba, która z nagością nie ma problemów, a to dlatego, że większość ma z nią spory problem, o czym dość często nawet nie zdaje sobie sprawy, bowiem zazwyczaj nigdy się nad tym nie zastanawia, powielając model zastany, który został przekazany przez wszelkich wychowawców kształtujących najpierw małego, a potem młodego człowieka.
Są narody, które nagość traktują normalnie, naturalnie i bezproblemowo, ale Polacy z pewnością do nich nie należą. Prosty przykład: u nas każdy rodzic widział nago swoje dziecko, ale tylko nieliczne dzieci nieprzypadkowo i w sposób normalny, naturalny widziały nago swoich rodziców. Problemem bywa już choćby przebieranie się lub kąpiel w miejscu publicznym, na przykład po wyjściu z basenu pod prysznicami większość ludzi nie zdejmuje stroju kąpielowego, pozostając w nim podczas mycia ciała, a przecież prysznice nie są koedukacyjne, lecz oddzielne dla kobiet i mężczyzn.

niedziela, 24 listopada 2019

Nienasycenie


Większość ludzi woli uczucie sytości niż nienasycenia, dlatego w swym postępowaniu nieustannie dążą do zaspokojenia wszelkiego głodu, który w nich jest, a który dotyczy nie tylko jedzenia. 
Lepiej nie najadać się do syta, bo z tego na bieżąco, jak i w przyszłości mogą wynikać tylko same problemy. Od razu po obfitym jedzeniu czuje się ociężałość, a co za tym idzie – senność, dlatego lepiej, gdy takie sytuacje nigdy się nie zdarzają lub mają miejsce tylko sporadycznie. Obfite jedzenie, czyli ponad potrzeby organizmu, w dłuższym czasie bezpośrednio prowadzi do otyłości, która przecież przez nikogo nie jest pożądana, a którą łatwo jest nabyć, natomiast której bardzo trudno jest się skutecznie pozbyć. 
Nie da się najeść na zapas, nasycić tak, by wystarczyło na długo i by po jakimś czasie ponownie nie pojawiło się uczucie głodu i potrzeba nasycenia. Posiłkiem najlepiej powoli się delektować, ponieważ wówczas do mózgu w odpowiednim czasie zdąży dotrzeć informacja o spożywaniu jedzenia i w stosownej chwili pojawi się uczucie sytości, zatem trudno będzie doprowadzić do przejedzenia.
Nienasycenie jest lepsze od przesytu, ale dość często ten, kto jest głodny, bez względu na to, czego ten głód dotyczy, nie zatrzymuje się na linii granicznej, która nazywa się umiarem. Przekracza ją i idzie dalej. Chce się pozbyć uczucia głodu i wreszcie nie tylko najeść, ale też i nasycić, nie myśląc o żadnych konsekwencjach takiego postępowania. 
Bez względu na to, co jest dla nas dobre, wolimy uczucie sytości niż nienasycenia.
(Czytaj też „Niezaspokojenie”)