niedziela, 25 października 2020

Kpina

Przeciwieństwem normalnego zachowania jest zachowanie nienormalne. To jest jasne, proste i na ogół czytelne. Jednak gdzieś pomiędzy normalnością a nienormalnością jest jeszcze coś – jest kpina, którą ktoś świadomie uprawia, aby osiągnąć swoje cele, nawet te najbardziej chore i obłąkane. Ci, którzy nazywają siebie obrońcami życia, niszczą życie tych, którzy żyją. Ci, którzy powinni stać na straży prawa, demolują je, urządzając sobie prawdziwe kpiny z tego, co jest prawem, stawiając się ponad nim lub stosując paragrafy w sposób dla siebie wygodny. I nie pomagają tu żadne prośby o opamiętanie się ani upomnienia. Na władców i panów nie działa nic, choć w nazwie jest zarówno słowo prawo, jak i słowo sprawiedliwość. Jak za starych „dobrych” (dla kogo dobrych, dla tego dobrych), bo komunistycznych lat kwitnie nowomowa, czyli zamiana znaczeń powszechnie rozumianych zwrotów i słów na nowe, które w niektórych przypadkach mogą oznaczać wręcz coś zupełnie odwrotnego, przeciwnego od pierwowzoru. Kpiną historii jest to, że wszystko się powtarza, nawet w innej, nowej, wolnej i przynajmniej teoretycznie jeszcze demokratycznej rzeczywistości.
Kpiną jest opowiadanie się jakiegokolwiek kościoła, w tym jednego, konkretnego i dominującego za jakąkolwiek partią polityczną. Kpiną jest dopuszczanie hierarchów religijnych do polityków, co daje im moc sprawczą, czyli możliwości – z których korzystają – wpływania, a może nawet i nalegania na podejmowane, konkretne rozstrzygnięcia i decyzje. Kpiną jest to, że w prawie świeckiego państwa pojawiają się sprawy istotne światopoglądowo, te do rozstrzygania we własnym sumieniu. Kpiną jest brak poprawności politycznej i chlapanie językiem przez ludzi u władzy tego, co chcą i o kim chcą. Kpiną jest brak tolerancji, zrozumienia i empatii. Kpiną jest, że to wszystko dzieje się w Polsce, z której zamiast czuć się dumnym, można się jedynie wstydzić.

1 komentarz:

  1. Dawniej była Polska Rzeczpospolita Ludowa, a teraz jest Polska Rzeczpospolita Katolicka. Żadna z nich nie była i nie jest wolna, z tą jednak wielką różnicą, że pierwsza była nam Polakom narzucona przez innych, a drugą sami sobie urządziliśmy własnymi, błędnymi wyborami, omanieni wtórnym rozdawnictwem i hasłami wstawania z kolan, na których nie byliśmy. Liczono się z nami, a teraz warci jesteśmy jedynie kpiny. Dobrze, że kobiety wzięły sprawy w swoje ręce. Ciekawe tylko, co z tego ostaecznie wyniknie.

    OdpowiedzUsuń