wtorek, 27 marca 2018

Urojenia



Urojenia to taka wyższa forma życia marzeniami bardziej niż rzeczywistością, w której nad tym co jest, przeważa forma życzeniowa, czyli taka, jaką chciałoby się mieć zamiast tej, która jest. Coraz bardziej ignorując rzeczywistość, zaczyna się pogrążanie najpierw w złudzeniach, a potem właśnie w urojeniach. Można sobie stworzyć cały świat marzeń będący alternatywą dla tego realnego, który niejednokrotnie wydaje się nierealny. Taką alternatywę każdy ma na wyciągnięcie ręki. Jest nią internet, w którym można całkowicie się zatracić i tylko nieustannie szukać nowych sposób, by być w nim ciągle coraz dłużej, niemal permanentnie, bo tylko z naprawdę małymi i koniecznymi przerwami. Można śledzić innych, przyglądać się im dokładnie, niepostrzeżenie i mieć mylne wrażenie uczestniczenia w ich życiu, tym bardziej, że czyni się to z bardzo bliska, bo z poziomu własnego komputera lub smartfona. To zupełnie tak, jakby ktoś pracujący w telewizji stawał się domownikiem tylko przez to, że codziennie gości na ekranie telewizora stojącego w pokoju czyjegoś mieszkania. Nie zyskuje się żadnych praw względem tej osoby, ale we własnych urojeniach można sobie na te prawa pozwolić i we własnym domniemaniu je mieć.

W internecie można być tym, kim się zechce, na przekór lub w zgodzie z innymi – upierdliwym trollem lub przyjacielskim stworem. Tutaj można z łatwością mieć wrażenie, że ma się coś, czego wcale się nie ma. Wirtualna rzeczywistość daje wrażenie bliskości, zwłaszcza komuś, kto jej bardzo potrzebuje. Wrażenie nie jest jednak tym samym, co rzeczywista bliskość z drugim człowiekiem. W końcu i o tę bliskość trzeba nieraz powalczyć, postarać się, między innymi wielokrotnie idąc na różnego rodzaju kompromis.

9 komentarzy:

  1. Podczas urojenia widzisz i czujesz rzeczy, których nie ma, ale może być też i tak, że to, co było naprawdę, stanie się urojeniem, gdy już być przestanie. Nie za wszystkim i nie za wszystkimi da się nadążyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śledzenie i kontrolowanie innych jest chore. Na każdego zawsze można coś znaleźć, a jeśli jednak się nic nie znajdzie, to wtedy chora wyobraźnia i urojenia dopowiedzą rzeczy, które albo wcale nie są groźne, albo w ogóle nie zaistniały, nie miały miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julian Tuwim

      Pstryk

      Sterczy w ścianie taki pstryczek,
      Mały pstryczek-elektryczek,
      Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
      To się widno robi w mig.

      Bardzo łatwo:
      Pstryk - i światło!
      Pstryknąć potem jeszcze raz,
      Zaraz mrok otoczy nas.
      A jak pstryknąć trzeci raz-
      Znowu dawny świeci blask.

      Taką siłę ma tajemną
      Ten ukryty w ścianie smyk!
      Ciemno - widno -
      Widno - ciemno.

      Któż to jest ten mały pstryk?
      Może świetlik? Może ognik?
      Jak tam dostał się i skąd?

      To nie ognik. To przewodnik.
      Taki drut, a w drucie PRĄD.
      Robisz pstryk i włączasz PRĄD!
      Elektryczny bystry PRRRRĄD!
      I skąd światło?
      Właśnie stąd!"

      Użyj pstryczka. Zmień nim swoje nastawienie. Zastąp nim "to, co chore" na "to, co ludzkie". Oczekujesz od innych, oczekuj także od siebie. Jasne, prawda? Jak po użyciu pstryczka. Wystarczy zrobić w swojej głowie pstryk.

      Usuń
  3. Zadziwiające, jacy my, ludzie, jesteśmy liberalni dla WŁASNYCH zachowań i jak dalece WŁASNE postępowanie jesteśmy skłonni uznać za uzasadnione, uprawnione, racjonalne, zdrowe, podczas kiedy ANALOGICZNE postępowanie drugiego człowieka odruchowo upychamy w szufladkę chore, dziwne, nieuprawnione, naruszające czyjeś prawa, ingerujące, przesadne, niedopuszczalne, karygodne i nieuzasadnione. Nie bacząc na to, że nasza ocena wynika wyłącznie z tego, w jakim miejscu posadziliśmy w danym momencie nasze szlachetne cztery litery, jaki mamy ukryty cel i jak się ustawimy do drugiego człowieka, czy z empatią, zrozumieniem i otwartością, czy z lękiem, strachem, uprzedzeniem i gotowością do zaatakowania. Bardzo zadziwiające. Przebiegłam sobie przez jakieś forum, na którym kobieta szukała poparcia dla stworzonej w oparciu o siedmioletnią obserwację byłej żony swojego aktualnego partnera i jej życia, snucia domysłów na temat przyczyn, dla których ta była żona nadal pozostaje bez kolejnego partnera i pozostaje sama, decydowania za tę żonę, co byłoby dla niej lepsze, a co jest dziwaczne, chore i zastanawiające, ale kiedy kilka osób z tego forum niekoniecznie przychyliło się do jej punktu widzenia, że to, co ona od siedmiu lat obserwuje i ocenia, jest w oczach każdego tak chore, jak ona chciałaby to zobaczyć, to zaatakowała osoby będące odmiennego zdania, że to z kolei też jest chore, że oni postrzegają to inaczej, a jako chore byliby szybciej skłonni uznać jej zainteresowanie byłą żoną partnera od siedmiu lat i jej potrzebę układania jej życia. Tak już jakoś jesteśmy skonstruowani, dziwacznie, odruchowo to, co my robimy, jest super, uprawnione, uzasadnione i zdrowe, a cała ludzkość, która nie skłania się do przytaknięcia, jest chora i już. Nie sądzę, że jest chora. Jest po prostu ludzka i po ludzku szuka odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. A przy okazji jeszcze jedno. Szczerys w nagłówku swojego bloga napisał, że jego zapiski to albo prawda uniwersalna, czyli każdy może się pod nią podpisać, jeśli czuje, że się z przemyśleniami w mniejszym lub większym stopniu utożsamia albo jednostronna, mająca zachęcać do reagowania, myślenia i polemiki. Do dyskusji (polemiki) potrzeba co najmniej dwóch głosów dwóch osób, bo jak ktoś się kłóci, dyskutuje wyłącznie sam ze sobą, to nie mamy do czynienia z dyskusją, tylko z wewnętrzną walką ze sprzecznościami w sobie, dążeniem do uzyskania wewnętrznej zgody, harmonii i ładu. Ale do myślenia i reagowania wystarczy jedna osoba. I skoro należałoby wyłącznie myśleć lub reagować, to blog spełnia swoje zadanie, natomiast co do polemiki, zerknijmy najpierw na jej ogólnodostępną w necie definicję:

    Polemika (od gr. przymiotnika polemikós – wojowniczy, wrogi od gr. pólemos – wojna, spór) – dyskusja (pisemna lub słowna) na sporny dla jej stron temat, najczęściej na temat związany z polityką, sportem, religią, socjologią, sztuką, literaturą itp.

    Idąc tym tokiem myślenia, aby uruchomić dyskusję (polemikę), to trzeba być otwartym na to, że ktoś wyrazi zdanie odmienne, z którym nie musimy się, a nawet - pragnąc do polemiki, dyskusji - nie powinniśmy zgadzać. Dyskusja nie polega na potakiwaniu, przytakiwaniu, przymilaniu się, ale na wyrażaniu przez dwie strony dialogu własnego zdania, które może mieć punkty wspólne i punkty sporne, a te z kolei mogą doprowadzić albo do kompromisu, albo do pozostania przy swoich racjach. Nie da się polemizować z zakneblowanymi ustami (blokowanie wypowiedzi, które nam nie pasują do scenariurza). Albo więc odblokuj Szczerysie moje komentarze i będziemy sobie wtedy otwarcie polemizować, albo zmień nagłówek, bo blokowanie oznacza, że pragniesz zamknąć mi usta i nie dopuszczasz mnie do głosu, czyli nie dopuszczasz do dyskusji, stawiając siebie w sytuacji osoby niewiarygodnej.

    OdpowiedzUsuń
  5. A tak przy kolejnej okazji dodam, że rzeczywiście tak jest, że gdybyś przykładowo zamieścił wpis, do którego bym po prostu chętnie przytaknęła głową ciesząc się, że jest ktoś, kto moje poglądy podziela utwierdzając się w tym, że bywam mądra, skoro facet pisze tak mądrze, a ja się z tym zgadzam, to nie byłoby pobudek do polemiki, natomiast jak zamieszczasz wpis, z którym się nie utożsamiam i wobec części którego coś we mnie protestuje, to uruchamiają się procesy analityczne, potrzeba zrozumienia czyjegoś odmiennego punktu widzenia, zadawania sobie pytań, dlaczego ktoś postrzega rzeczywistość inaczej i czym się kieruje, postrzegając ją w taki, a nie inny sposób, a następnie chce się zadać tej osobie pytanie wprost, dlaczego akurat tak, a nie inaczej myśli, bo to pozwoliłoby na poszerzenie horyzontów własnego widzenia i lepsze poznanie ludzi i otoczenia, a więc i życia.

    I takie pytania to wstęp do dyskusji, czyli polemiki, w której dwie strony przedstawiają swój punkt widzenia i argumenty przemawiające za ich przekonaniami, co prowadzi do tego, że nawet jak sie na koniec nadal ze sobą nie zgodzą, to i tak wychodzą z takiej dyskusji bogatsi o nowy punkt widzenia i lepsze pojmowanie świata.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak więc z pewnym przedstawionym tu przez Ciebie punktem widzenia pozwolę się sobie nie do końca zgodzić. Owszem, zdarza się, że ktoś kogoś śledzi, przygląda się mu i to jest swego rodzaju paranoja, urojenie czy obsesja, ale sądzę, że tego typu przypadki są marginalne, tak jak marginalne są przypadki chorobowe wiążące się z tego typu urojeniami. O wiele częściej, jak mi się zdaje, osoba śledząca drugą osobę w internecie kieruje się albo ciekawością, albo sympatią, albo niezałatwionymi / źle załatwionymi z kimś sprawami. Natomiast może też dojść do takiej sytuacji, że postrzeganie bycia śledzonym przez kogoś / obserwowanym przez kogoś jest urojeniem, ale nie osoby obserwującej, tylko obserwowanej. W takich przypadkach to osoba obserwowana odbiera czyjeś zainteresowanie nie jako zdrowe zainteresowanie, ale jako chęć zawłaszczenia, jako czyjąś nieuprawnioną ingerencję, jako wyobrażenie bycia z tym kimś i życia jego życiem, mam jednak wrażenie, że do takich wniosków może prowadzić obserwowanego jedynie megalomania, przekonanie o własnej wielkości i wyjątkowości i traktowanie ludzi z góry, z pozycji kogoś wyniesionego na świecznik. I raczej nie dochodzą do takich wniosków osoby naprawdę wielkie (duchem i umysłem), ale przekonane o swojej wielkości, nie zawsze zasadnie. Co o tym sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
  7. 54 year-old Senior Developer Eleen Gallo, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like "Hound of the Baskervilles, The" and Metalworking. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Ferrari 250 GTO. zobacz strone www

    OdpowiedzUsuń
  8. 48 yr old Speech Pathologist Florence Saphin, hailing from Maple enjoys watching movies like "Edward, My Son" and Slacklining. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a 600SEC. strona domowa

    OdpowiedzUsuń