czwartek, 30 sierpnia 2018

Silna osobowość


Silna osobowość zawsze oddziałuje na te słabsze osobowości, chociaż nie tylko na nie. Pod jej wpływ dostają się także i te osobowości, które są mocne, ale – jakby przy okazji – chętnie korzystają z tego, co można pozyskać od silniejszego. Bo silna osobowość u innych niczego nie musi dokonywać i nie dokonuje, zwłaszcza przemocą. Pod jej wpływ dostają się osoby, które same jeszcze nie mają wypracowanych mechanizmów działania, właściwych reakcji, i są podatne na wszelkie sugestie płynące z otoczenia. Silna osobowość nie powinna być egoistyczna oraz działać przeciwko nikomu. Jest jak autorytet, z którego, po odpowiednim zbliżeniu się doń, można czerpać całymi garściami. Na prawo i lewo rozdaje swoje różnego rodzaju, najczęściej już sprawdzone patenty, gdyż uważa, że nie ma powodu, by inni ludzie wyważali otwarte już wcześniej przez kogoś drzwi. Jeśli jest to możliwe, to niech korzystają z tego, co już przez innych zostało doświadczone, przeżyte i przetrawione, a co zostaje im podane na talerzu niczym gotowe do zjedzenia danie. Celem jest ułatwienie życia innym i sobie, gdyż silna osobowość czerpie z tego, że może komuś służyć i nieść pomoc. Widząc pozytywne rezultaty swego działania, utwierdza się w tym, że postępuje właściwie i dobrze. Naśladowanie silnej osobowości, jeśli nawet w niczym nie pomoże, to na pewno też nie zaszkodzi. A na ludzi utrudniających i komplikujących nawet proste rzeczy z pewnością wcześniej lub później każdy trafi i lepiej, żeby nie były to silne osobowości, bo wówczas wszystko zaczynie zmierzać w złym kierunku i raczej do niczego dobrego nie doprowadzi. Dostanie się pod silny wpływ osoby destrukcyjnej zmienić może nawet inną, dobrą silną osobowość, dlatego ważne jest, by w porę, odpowiednio wcześnie nauczyć się odróżniać dobro od zła już po pierwszych pojawiających się symptomach. Jest to jak reagowanie na pierwsze oznaki nadciągającej choroby. Im wcześniej podejmie się leczenie, tym lepiej, gdyż szybciej wyjdzie się z choroby lub może nawet wcale do niej nie dopuści.

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Na zapas



Na zapas nie można się najeść ani wyspać. Te czynności są codziennie jednakowo potrzebne, choć jakże często bardzo różnie realizowane. Nie należy przesadzać z ilością, gdyż każde odchylenie w jedną ze skrajnych stron może się źle odbić na zdrowiu, tym fizycznym, jak i psychicznym. Dawkowanie powinno być regularne i na odpowiednim poziomie.
Na zapas można zgromadzić różne rzeczy, bo przecież, wcześniej lub później, wszystko może się do czegoś przydać. I zwykle też coś tam do czegoś rzeczywiście kiedyś się przydaje. Rzecz jednak w tym, że od momentu, gdy coś schomikujemy, na tę jakoby czarną godzinę, do czasu, gdy ona nastąpi, zwykle mija dość dużo dni, tygodni, miesięcy, a nawet lat. Zapominamy o zgromadzonych zapasach na przyszłość, tym bardziej jeśli wszędzie po szafach nie zaglądamy codziennie lub choćby co kilka dni. Gdy już zajdzie potrzeba użycia schowanej ważnej rzeczy, wówczas może i pamiętamy o tym, że gdzieś właśnie to, co jest potrzebne mamy, ale na ogół problem jest z ustaleniem tego, gdzie. Niejednokrotnie łatwiej i prościej jest pójść do sklepu i kupić nową potrzebną rzecz, jednocześnie zostawiając tę schomikowaną w całkowitym spokoju. Z pewnością znajdzie się, przypadkowo, gdy już nie będzie potrzebna. Tak to zwykle bywa. Niektórzy nazywają to nawet złośliwością rzeczy martwych. Chowają się i ich nie ma.
Czas upływa bezpowrotnie, a zapasy warto, wręcz trzeba gromadzić i mieć, na przykład oszczędności. Nigdy nie wiadomo, kiedy wyskoczy coś ekstra, dlatego nie można na co dzień żyć wszystkimi zarobionymi pieniędzmi. Z łatwością można wydać wszystko i być na zerze, ale warto coś odłożyć, zwłaszcza z jakichś dodatkowych dochodów, z pieniędzy, które pojawiły się ekstra. Warto nie kupować tego, co nie jest potrzebne i mieć na to, co na pewno chce się posiadać. Wszystko można poddać w wątpliwość, każde zakupy i wydatki na nie. Czy na pewno to coś, co chcemy mieć, jest nam potrzebne? Czy w szafie nie ma już podobnych rzeczy, może nawet jeszcze nienoszonych? W końcu liczy się też cena, gdyż nie warto przepłacać, dając innym zarabiać na sobie.
Na zapas nie warto się martwić. To nic nie pomoże i w ten sposób zamiast raz, martwimy się co najmniej dwa razy, bo wcześniej – przed, i później – gdy dana sytuacja już zaistnieje. A przecież może być też i tak, że to, co ma być, wcale się nie wydarzy, zatem martwienie się na zapas lepiej odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jeśli nadejdą problemy, wówczas będą rozwiązywane. Martwieniem się na zapas, zwłaszcza tym na głos, sobie i innym psuje się atmosferę, zaburza trwającą chwilę, wprowadza nerwowość i rozdrażnienie, ale niektórym ludziom, świadomie lub nieświadomie, celowo lub przypadkowo, niestety, może właśnie o to chodzić. Nie trzeba walczyć z czymś, czego nie ma, i choć można gdybać, domniemać, kombinować na różne sposoby, to jednak wcześniej i na zapas nie rozwiąże się żadnych problemów.

piątek, 24 sierpnia 2018

Krucjata



Krucjata znana jest od dawien dawna. Uprawiana była w zamierzchłych czasach przez różnych władców, a także zwierzchników różnych kościołów i wyznań. W założeniach zawsze wszystko dobrze brzmiało, ale potem, już w fazie realizacji fatalnie wychodziło i wyglądało, gdyż faktycznie oznaczało bestialstwo jednych nad drugimi, silniejszych nad słabszymi, rządzących nad poddanymi. Siłą, ale zazwyczaj zawsze z odpowiednim, mocnym, wiarygodnym, dobrze brzmiącym usprawiedliwieniem dla tego działania, narzucano przekonania, styl życia, wiary, niszczono innych ludzi i to, co było ich dorobkiem, kulturą, sposobem na życie i tradycją. Ci, którzy się dostosowywali, nie zawsze od razu mieli dobrze, ale ci, którzy się stawiali, sprzeciwiali, mieli własne zdanie, protestowali lub buntowali, byli w naprawdę kiepskim położeniu. Groziły im za to poważne sankcje, wypędzenia, a często nawet utrata życia. A wszystko w imię racji, które jedni ludzie uznali za lepsze od tych należących do drugich ludzi. I choć te stare, inne racje najczęściej w żaden sposób nie wchodziły w konflikt z tymi nowymi i spokojnie mogły sobie dalej istnieć obok, bez wadzenia komukolwiek w czymkolwiek, to jednak były niszczone. Celem krucjaty nie jest bowiem pokojowe współistnienie wielości, różnorodności, inności, lecz zaprowadzenie jednego, określonego, konkretnego modelu porządku jako dominującego lub wręcz jedynego. I wszyscy muszą się do tego dopasować, bo jeśli tego nie uczynią, to z pewnością spotkają się z problemami i represjami. Nie ma miejsca dla innego, wolnego, twórczego myślenia i działania w jakimkolwiek obszarze życia. Wraz z krucjatą niesiony jest przez ludzi ją uprawiających konkretny schemat gotowy do zrealizowania. I tylko on się liczy. Żaden inny nie jest w ogóle brany pod uwagę. 
Dawne czasy minęły, a krucjata wciąż ma się dobrze i stale jest uprawiana na mniejszą lub większą skalę, na różnych płaszczyznach i w przestrzeniach, choć teraz – być może ze względu na złe skojarzenia – jest już inaczej nazywana.

wtorek, 21 sierpnia 2018

Oszustwo



Oszustwo, bez względu na to kogo i czego dotyczy, to nic chwalebnego i trzeba to powiedzieć jasno i dobitnie, aby co do tego nie było żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że czasami, z różnych powodów przytrafia się ono nawet tym najbardziej uczciwym, praworządnym i prawym. Oszustwo otwiera bowiem nowe możliwości, które w innych okolicznościach są niedostępne, niemożliwe. O ile już do niego doszło i o ile wszystko się udało, i nie zostało się na niczym przyłapanym, wówczas trzeba się tego trzymać i najlepiej nigdy się do oszustwa nie przyznawać. Trzeba tylko pamiętać o tym, by się nie wygadać, zwłaszcza po upływie jakiegoś czasu, na przykład podczas wspominania o czymś, chociaż faktem jest, że po latach oszustwo traci na swej mocy, dlatego i przyznanie się do niego po długim czasie od jego zaistnienia może mieć i na ogół ma niewielkie znaczenie lub wręcz nie ma żadnego znaczenia. Nie warto jednak ryzykować, gdyż w skrajnych przypadkach ujawnione oszustwo może uruchomić lawinę zdarzeń z konsekwencjami trudnymi z góry do przewidzenia. Zatem jeśli kogoś oszukałeś lub decydujesz się na oszustwo, to miej świadomość, że będziesz musiał potem z tym oszustwem żyć samotnie i nie podzielisz się tym z nikim innym. Jeśli w jakikolwiek sposób oszukujesz, to sam, na własnych barkach nieś ciężar tych oszustw i nawet nie próbuj, w ramach tego, co przewrotnie nazwiesz uczciwością, która jest wygodna tylko dla ciebie, na kogoś zrzucać tej swoistej prawdy i niegodziwości. 
Swego powodzenia w oszustwie nigdy nie traktuj jako zachęty do podobnego złego działania w przyszłości, ale co najwyżej jako jednorazowy wybryk, który się udał i dlatego, by zachować wszystko w ładzie i składzie, w niezmiennym spokoju i porządku, nie będzie już więcej powtarzany. Może nawet w sposób niewypowiedziany wybryk ten powinien zostać jakoś wynagrodzony osobie, której dotyczył, gdyż wyrządzone zło trzeba dobrem i tylko dobrem naprawiać, nigdy jeszcze większym złem i bestialstwem. Powielane oszustwo spowoduje przede wszystkim twoje własne zgubienie się w tym, co jest prawdą, a co kłamstwem, co dobrem, a co złem. Nie warto w to brnąć i czymkolwiek lub w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać, bo gdy już w oszustwach zajdziesz za daleko, to w końcu dojdzie do tego i wpadniesz, zostaniesz przyłapany na kłamstwie, matactwie, a wówczas na ogół podważona zostanie cała twoja uczciwość, nawet w sferach, które były nieskazitelne. Utracisz zaufanie, często raz na zawsze, bezpowrotnie, nieodwracalnie. 

(Czytaj też wpis pt. „Oszukiwanie)