Oszustwo, bez względu na to kogo i czego dotyczy,
to nic chwalebnego i trzeba to powiedzieć jasno i dobitnie, aby co do tego nie
było żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że
czasami, z różnych powodów przytrafia się ono nawet tym najbardziej uczciwym,
praworządnym i prawym. Oszustwo otwiera bowiem nowe możliwości, które w innych
okolicznościach są niedostępne, niemożliwe. O ile już do niego doszło i o ile
wszystko się udało, i nie zostało się na niczym przyłapanym, wówczas trzeba się
tego trzymać i najlepiej nigdy się do oszustwa nie przyznawać. Trzeba tylko
pamiętać o tym, by się nie wygadać, zwłaszcza po upływie jakiegoś czasu, na
przykład podczas wspominania o czymś, chociaż faktem jest, że po latach oszustwo
traci na swej mocy, dlatego i przyznanie się do niego po długim czasie od jego
zaistnienia może mieć i na ogół ma niewielkie znaczenie lub wręcz nie ma
żadnego znaczenia. Nie warto jednak ryzykować, gdyż w skrajnych przypadkach
ujawnione oszustwo może uruchomić lawinę zdarzeń z konsekwencjami trudnymi z
góry do przewidzenia. Zatem jeśli kogoś oszukałeś lub decydujesz się na
oszustwo, to miej świadomość, że będziesz musiał potem z tym oszustwem żyć
samotnie i nie podzielisz się tym z nikim innym. Jeśli w jakikolwiek sposób oszukujesz,
to sam, na własnych barkach nieś ciężar tych oszustw i nawet nie próbuj, w
ramach tego, co przewrotnie nazwiesz uczciwością, która jest wygodna tylko dla
ciebie, na kogoś zrzucać tej swoistej prawdy i niegodziwości.
Swego powodzenia w
oszustwie nigdy nie traktuj jako zachęty do podobnego złego działania w
przyszłości, ale co najwyżej jako jednorazowy wybryk, który się udał i dlatego,
by zachować wszystko w ładzie i składzie, w niezmiennym spokoju i porządku, nie
będzie już więcej powtarzany. Może nawet w sposób niewypowiedziany wybryk ten powinien
zostać jakoś wynagrodzony osobie, której dotyczył, gdyż wyrządzone zło trzeba
dobrem i tylko dobrem naprawiać, nigdy jeszcze większym złem i bestialstwem. Powielane
oszustwo spowoduje przede wszystkim twoje własne zgubienie się w tym, co jest
prawdą, a co kłamstwem, co dobrem, a co złem. Nie warto w to brnąć i
czymkolwiek lub w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać, bo gdy już w oszustwach
zajdziesz za daleko, to w końcu dojdzie do tego i wpadniesz, zostaniesz
przyłapany na kłamstwie, matactwie, a wówczas na ogół podważona zostanie cała
twoja uczciwość, nawet w sferach, które były nieskazitelne. Utracisz zaufanie,
często raz na zawsze, bezpowrotnie, nieodwracalnie.
(Czytaj też wpis pt. „Oszukiwanie”)
(Czytaj też wpis pt. „Oszukiwanie”)
Generalnie jestem za tym, by starać się żyć maksymalnie uczciwie. Bo jeśli jest tak, jak piszesz, że co do zasady człowiek jest dobry, ale uległ pokusie lub stał się pewnego dnia ofiarą własnej słabości, to dla kogoś takiego, kto z natury jest dobrym człowiekiem i z tego powodu trudno jest mu do cna zhardzieć, na własne sumienie się uodpornić, zmaganie się z ciężarem świadomości tego, że coś musi ukrywać, by nadal uchodzić za nieskazitelnego, jest trudnym doświadczeniem. Z drugiej jednak strony, choć mi jako przyzwoitemu (ale nie nieskazitelnemu) człowiekowi nie przychodzi to odruchowo, muszę się z tym, co piszesz, w pewnej mierze zgodzić. Jeśli człowiek postąpił źle, odnosząc przy tym jakieś korzyści, ale ma świadomość tego, że postąpił źle, nie musi się kajać publicznie, a i ze zwierzeniem ze swego ciężaru drugiemu człowiekowi powinien być ostrożny. Ludzie bowiem, co do zasady, zachowują się jak hieny, sępy, którzy często traktują czyjeś wyznanie skruchy jak żer, by odwrócić uwagę od własnych niecnych sprawek. Owszem, to nie usprawiedliwia naszych własnych grzechów, ale nie sposób o tym nie pamiętać. Dlatego odwaga w mierzeniu się ze swoimi błędami plus odpowiedni człowiek, odpowiednie miejsce i czas są lepszą drogą naprawiania własnych błędów niż rzucanie się w gardła hienom, a dla drugiego człowieka poczciwego wystarczy dostrzec, że winny się ze swoim sukcesem w oszustwie z pychą nie obnosi i nie czyni z tego praktyki do osiągania celów. Pomocnika Bernarda Malamuda jako lekturę polecam.
OdpowiedzUsuńCały świat jest oparty na oszustwie, tyle tylko, że na co dzień albo już do tego przywykliśmy i stało się to normalne, albo wolimy tego nie widzieć. Niektórych ludzi przed oszustwem powstrzymuje tylko i wyłącznie groźba przyłapania i utraty zaufania, a inni w ogóle się tym nie przejmują, gdyż przyłapani nadal brną w swoje, odwracając kota ogonem.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas żyje na granicy prawdy i kłamstwa, jeśli nawet nie swojej, to innych ludzi.