poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Na zapas



Na zapas nie można się najeść ani wyspać. Te czynności są codziennie jednakowo potrzebne, choć jakże często bardzo różnie realizowane. Nie należy przesadzać z ilością, gdyż każde odchylenie w jedną ze skrajnych stron może się źle odbić na zdrowiu, tym fizycznym, jak i psychicznym. Dawkowanie powinno być regularne i na odpowiednim poziomie.
Na zapas można zgromadzić różne rzeczy, bo przecież, wcześniej lub później, wszystko może się do czegoś przydać. I zwykle też coś tam do czegoś rzeczywiście kiedyś się przydaje. Rzecz jednak w tym, że od momentu, gdy coś schomikujemy, na tę jakoby czarną godzinę, do czasu, gdy ona nastąpi, zwykle mija dość dużo dni, tygodni, miesięcy, a nawet lat. Zapominamy o zgromadzonych zapasach na przyszłość, tym bardziej jeśli wszędzie po szafach nie zaglądamy codziennie lub choćby co kilka dni. Gdy już zajdzie potrzeba użycia schowanej ważnej rzeczy, wówczas może i pamiętamy o tym, że gdzieś właśnie to, co jest potrzebne mamy, ale na ogół problem jest z ustaleniem tego, gdzie. Niejednokrotnie łatwiej i prościej jest pójść do sklepu i kupić nową potrzebną rzecz, jednocześnie zostawiając tę schomikowaną w całkowitym spokoju. Z pewnością znajdzie się, przypadkowo, gdy już nie będzie potrzebna. Tak to zwykle bywa. Niektórzy nazywają to nawet złośliwością rzeczy martwych. Chowają się i ich nie ma.
Czas upływa bezpowrotnie, a zapasy warto, wręcz trzeba gromadzić i mieć, na przykład oszczędności. Nigdy nie wiadomo, kiedy wyskoczy coś ekstra, dlatego nie można na co dzień żyć wszystkimi zarobionymi pieniędzmi. Z łatwością można wydać wszystko i być na zerze, ale warto coś odłożyć, zwłaszcza z jakichś dodatkowych dochodów, z pieniędzy, które pojawiły się ekstra. Warto nie kupować tego, co nie jest potrzebne i mieć na to, co na pewno chce się posiadać. Wszystko można poddać w wątpliwość, każde zakupy i wydatki na nie. Czy na pewno to coś, co chcemy mieć, jest nam potrzebne? Czy w szafie nie ma już podobnych rzeczy, może nawet jeszcze nienoszonych? W końcu liczy się też cena, gdyż nie warto przepłacać, dając innym zarabiać na sobie.
Na zapas nie warto się martwić. To nic nie pomoże i w ten sposób zamiast raz, martwimy się co najmniej dwa razy, bo wcześniej – przed, i później – gdy dana sytuacja już zaistnieje. A przecież może być też i tak, że to, co ma być, wcale się nie wydarzy, zatem martwienie się na zapas lepiej odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jeśli nadejdą problemy, wówczas będą rozwiązywane. Martwieniem się na zapas, zwłaszcza tym na głos, sobie i innym psuje się atmosferę, zaburza trwającą chwilę, wprowadza nerwowość i rozdrażnienie, ale niektórym ludziom, świadomie lub nieświadomie, celowo lub przypadkowo, niestety, może właśnie o to chodzić. Nie trzeba walczyć z czymś, czego nie ma, i choć można gdybać, domniemać, kombinować na różne sposoby, to jednak wcześniej i na zapas nie rozwiąże się żadnych problemów.

1 komentarz:

  1. Problemy próbuję przewidywać i tym samym ich unikać, co nie oznacza, że zawsze mi się to udaje. Pewne rzeczy po prostu z siebie wynikają i nie trzeba być wróżka z kulą i czarnym kotem, żeby na pewnym etapie życia po prostu zdawać sobie z nich sprawę.

    OdpowiedzUsuń