czwartek, 29 sierpnia 2024

Przegrywanie

Każdy z nas każdego dnia walczy z czymś lub kimś, może tylko z przeciwnościami losu, sam ze sobą, a może też z ludźmi, którzy dają się mocno we znaki. Walka dopada nas nawet wówczas, gdy jesteśmy pacyfistami. Nie można od niej uciec. Fajnie jest, przynajmniej tak się to odczuwa, gdy każda walka kończy się naszym zwycięstwem, ale to niemożliwe i zawsze tak być nie może. Warto jednak pamiętać, że nie wszystkie bitwy trzeba wygrać, a przecież są i takie, które wręcz warto przegrać, gdyż w ostatecznym rozrachunku korzyści mogą być większe z przegranej niż wygranej. 
Na pewno przegrywamy z czasem i im szybciej to sobie uświadomimy, tym lepiej dla nas, bo wtedy być może zaczniemy szanować to, co mamy i czas, lepiej go wykorzystując i nim należycie zarządzając, dysponując. Przegrywamy z jakimiś rzeczami, które nas przerastają. Po prostu nie dajemy rady i jeśli tylko możemy, szukamy pomocy u innych ludzi, dla których nasz ciężar może okazać się fraszką, przyjemnością, przygodą. Zamiast przegrywania możemy przecież pomagać sobie nawzajem i tym samym odnosić podwójne, dwustronne zwycięstwa, a takich możliwości często nawet nie zauważamy i nie doceniamy. Mogą wydawać się oczywistością, ale nią nie są.
Mniej lub bardziej spektakularnie, świadomi lub nieświadomi, dość często przegrywamy sami ze sobą i wtedy nie jesteśmy zadowoleni. Przegrywamy także z innymi ludźmi – tymi całkiem obcymi, znajomymi i bliskimi. I chociaż nie toczymy żadnych wojen, nie oznacza to, że wojna nas nie znajdzie. Codziennie dochodzi do mniejszych lub większych potyczek, konfrontacji lub jakichś animozji. Przegrać możemy zawsze i wszędzie, z wszystkim i z niczym, z każdym i z nikim, z różnych powodów i bez jakiegokolwiek powodu, choćby ze smartfonem, który cały czas dzwoni, pika, coś sygnalizuje, wibruje, podświetla ekran. Możemy być przegranymi lub sprawcą cudzej przegranej. To nasz, tylko i wyłącznie nasz wybór, którego dokonujemy każdego dnia. 

sobota, 24 sierpnia 2024

Marnowanie

Jest problem z tym, by w odpowiednim czasie zdać sobie sprawę z tego, czy coś marnujesz, czy też nie marnujesz. To, jak jest – lub raczej jak było – najczęściej wiesz po czasie, co nie oznacza, że automatycznie nabywasz mądrości, która w przyszłości pozwoli ci uniknąć podobnych sytuacji lub inaczej, właściwie i korzystniej je załatwić. W trakcie czegoś, w czym jesteś i co trwa, często trudno o obiektywną refleksję. Nie wciskasz życiowej pauzy, niczego nie zatrzymujesz i nie analizujesz. Zwykle nawet nie ma na to czasu. Najczęściej oceny dokonujesz na podstawie tego, co się wydarzyło i wtedy też subiektywnie stwierdzasz, że albo coś zmarnowałeś, albo nie. Gdy jesteś zadowolony, wówczas o zmarnowaniu czegokolwiek nawet nie myślisz, ale gdy tylko będziesz rozczarowany kimś lub czymś – tym, co miało miejsce, to na pewno łatwo będzie ci stwierdzić, że coś zmarnowałeś, chociaż do zmarnowania czegoś może też dojść bez jakiejkolwiek twojej winy. A zmarnować można naprawdę wiele, zarówno to, co już masz, jak i to, co ewentualnie mógłbyś lub realnie mogłeś mieć, na przykład szansę na coś: na zmianę życia, losu, warunków, na miłość, przyjaźń, bliskość. Możesz zmarnować zdrowie i urodę, czas i przestrzeń, w której jesteś, a także całe mnóstwo nadarzających się okazji, jak też tę jedną jedyną życiową okazję, najważniejszą, najwłaściwszą i nawet nie będziesz o tym wiedział. Refleksja – jeśli w ogóle – przyjdzie dopiero później, gdy będzie już po wszystkim, może też i wtedy, gdy znajdziesz się na jakimś poważnym życiowym zakręcie lub będziesz po ostrym hamowaniu, dlatego jeśli tylko będziesz wiedział co dla ciebie jest ważne i dobre, wówczas może łatwiej ci będzie uniknąć zmarnowania kogokolwiek i czegokolwiek.

(Czytaj też wpis pt. „Marnowanie czasu”)

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Od A do Zet

Czy da się powiedzieć wszystko? Czy trzeba wszystko mówić, takie wszystko od A do Zet? Czy w ogóle jest to możliwe? Czy po tym, jak powie się chociaż część całości, w grę nie zaczynają wchodzić wątki pośrednie i poboczne, które sprawiają, że ostateczne dotarcie do Zet wydłuża się w nieskończoność i staje się niemożliwe? A może należy powiedzieć tylko A i nic więcej, 1/4 lub 1/3, albo połowę? A może, zamiast powiedzieć zbyt wiele, choćby o jedno, dwa lub trzy słowa, lepiej pozostawić niedopowiedzenie, choćby tylko poprzez niewypowiedzenie jednego, ostatniego słowa? A może nie mówić nic? Może sprawy pozamiatać pod dywan i udawać, że ich tam nie ma i nigdy nie było, i że pod dywanem nie istnieje wybrzuszenie, o które za każdym razem lub chociaż sporadycznie trzeba się potykać?

środa, 14 sierpnia 2024

Sposób na wolne

Znane jest takie powiedzenie: Co zrobić, aby mieć dwa dni wolnego? To, co masz zrobić dziś, przenieś na jutro, a to, co masz zrobić jutro, przenieś na pojutrze i w ten sposób będziesz miał dwa dni wolnego. Cudowne proste, tyle tylko, że pojutrze będzie niezwykle intensywnym dniem pracy, gdzie skumulują się zarówno zaległości, jak i bieżące sprawy. Zatem z pewnością nie będzie łatwo, a na takie niełatwe okoliczności jest jeszcze kolejna rada, by wszystkie bardzo i mniej ważne sprawy zostawić tak, jak są, zignorować je i zająć się jeszcze czymś innym, może nawet zupełnie nowym lub błogim lenistwem. Oczywiście nie załatwi to niczego, tylko jeszcze bardziej odroczy rzeczy do zrobienia i spowoduje pojawienie się nowych spraw, których wcześniej nie było, ale może jednak przy okazji okaże się, że to, co w ogóle nie zostało załatwione, wcale nie wymagało jakiegokolwiek załatwienia lub że ktoś inny zrobił to za nas. 

piątek, 9 sierpnia 2024

Przezroczystość 2

Można istnieć, a mimo to być niezauważalnym oraz być nieobecnym, a mimo to być wyraźnie dostrzegalnym. Nieobecność, szczególnie ta raz na jakiś czas, czasami bardziej podkreśla istnienie niż obecność, zwłaszcza ta zawsze i wszędzie. Dla kogoś jestem, a dla innej osoby nie, tak samo jak i ktoś może być dla mnie, a inna osoba nie. Są cztery możliwości: 1) przezroczysty, czyli niewidoczny mogę być dla ludzi, którzy dla mnie też są przezroczyści, czyli niewidoczni; 2) przezroczysty, czyli niewidoczny mogę być dla ludzi, którzy dla mnie nie są przezroczyści, czyli nie są niewidoczni; 3) nieprzezroczysty, czyli widoczny mogę być dla ludzi, którzy są dla mnie przezroczyści, czyli są niewidoczni; 4) nieprzezroczysty, czyli widoczny mogę być dla ludzi, którzy dla mnie też nie są przezroczyści, czyli są widoczni. Upraszczając: 1) jestem niewidoczny dla tych, których sam nie zauważam; 2) jestem niewidoczny dla tych, których zauważam; 3) jestem widoczny dla tych, których nie zauważam; 4) jestem widoczny dla tych, których zauważam. 
Tak to już jest, że mogę być dla kogoś zupełnie przezroczysty, i to nawet wówczas, gdy ten ktoś taki dla mnie nie będzie. Są też ludzie w zasadzie przezroczyści dla mnie, których nie zauważam, co jednak wcale nie oznacza, że nie mają szans zaistnieć. Mają, i z czasem nawet dostają szansę bycia naprawdę blisko, już nie jako niewidzialni lub przezroczyści, ale w pełni widoczni, ważni i współuczestniczący, dopuszczeni do wszystkiego, co ważne. 

(Czytaj też wpis pt. „Przezroczystość”)

niedziela, 4 sierpnia 2024

Intencje

Każdy z nas w życiu powinien kierować się tylko i wyłącznie dobrymi intencjami. Tylko czy zawsze tak jest? No właśnie… Dobre intencje i czyny za nimi idące zmieniają lub mogą zmienić świat na lepsze, zatem warto. Tyle tylko, że dobre intencje nie zawsze i przez wszystkich są zauważalne i właściwie odczytywane. Jeśli zakładamy czyjąś złą wolę i w czynach znajdujemy tego potwierdzenie – i to nie raz, i nawet nie dwa razy – to także cudze intencje będziemy tak postrzegać. Wówczas zaczniemy się bronić i to nawet w sytuacji, gdy nikt nie będzie atakować, może nawet zmienimy swoje nastawienie i dobre intencje na złe. W ten sposób dojdzie do nieporozumienia i intencje przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie, bo nikt już nie będzie dbał o ich właściwe odczytywanie. Za to skupi się na powierzchowności, na tym, co słyszy, na pojedynczych słowach, nie zauważając ogólnego kontekstu i nie rozumiejąc właściwie, prawidłowo intencji.
Ludzi ze złymi intencjami, gdy tylko jest to możliwe, najlepiej po prostu unikać i trzymać się od nich z daleka.
Kierując się dobrymi intencjami i zakładając, a może nawet czując, że i inni ludzie je właściwie rozumieją oraz mają takie same dobre intencje względem nas, możemy się doskonale bawić. Rzecz tylko w tym, by być pewnym siebie i osoby, z którą rozpoczniemy tę zabawę, choćby tylko słowną – na przykład pyskówkę bez pyskówki, kłótnię bez kłótni lub wygłupy dla wygłupów.

(Czytaj też wpis pt. „Dobre intencje”)