Każdy z nas w życiu powinien
kierować się tylko i wyłącznie dobrymi intencjami. Tylko czy zawsze tak jest?
No właśnie… Dobre intencje i czyny za nimi idące zmieniają lub mogą zmienić
świat na lepsze, zatem warto. Tyle tylko, że dobre intencje nie zawsze i przez
wszystkich są zauważalne i właściwie odczytywane. Jeśli zakładamy czyjąś złą
wolę i w czynach znajdujemy tego potwierdzenie – i to nie raz, i nawet nie dwa
razy – to także cudze intencje będziemy tak postrzegać. Wówczas zaczniemy się
bronić i to nawet w sytuacji, gdy nikt nie będzie atakować, może nawet zmienimy
swoje nastawienie i dobre intencje na złe. W ten sposób dojdzie do nieporozumienia
i intencje przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie, bo nikt już nie będzie dbał o
ich właściwe odczytywanie. Za to skupi się na powierzchowności, na tym, co
słyszy, na pojedynczych słowach, nie zauważając ogólnego kontekstu i nie
rozumiejąc właściwie, prawidłowo intencji.
Ludzi ze złymi intencjami, gdy
tylko jest to możliwe, najlepiej po prostu unikać i trzymać się od nich z
daleka.
Kierując się dobrymi intencjami
i zakładając, a może nawet czując, że i inni ludzie je właściwie rozumieją oraz
mają takie same dobre intencje względem nas, możemy się doskonale bawić. Rzecz
tylko w tym, by być pewnym siebie i osoby, z którą rozpoczniemy tę zabawę, choćby
tylko słowną – na przykład pyskówkę bez pyskówki, kłótnię bez kłótni lub
wygłupy dla wygłupów.
(Czytaj też wpis pt. „Dobre intencje”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz