Dookoła, gdzie tylko spojrzeć, wszędzie
wszyscy narzekają. Narzekanie rządzi. Rządzą narzekający. Narzekanie dominuje
we wszystkich rozmowach ludzi, tych bliskich i obcych. Informacje też się na
tym głównie opierają, gdyż żyjemy w świecie pełnym umęczonych, umęczanych i
umęczających. Każdy narzeka na wszystko, na każdego, wszędzie, nieustannie, w
pracy, w domu, na ulicy, w restauracji, w kinie, teatrze. Narzeka i oczekuje
przytakiwania. Oj źle, źle się dziej, co to będzie, co będzie? Nie ma przerw
ani dni wyłączonych z możliwości narzekania. Każdy dzień jest pełen nowości,
tematów do poruszenia i ponarzekania. Nigdy nic nie jest od początku do końca
lub choćby dość dobre. Wszystko lub prawie wszystko jest złe, bo przecież może
być lepsze, a nie jest. Nigdy też nie jest dobrze, zatem jest źle. Są powody,
by narzekać, oj są. Wszyscy to wszędzie widzą.
Kiedy to się zmieni? Nigdy, bo wtedy nie
byłoby powodów do narzekania. A przecież ciągle słychać, że zawsze lepiej tam,
gdzie nas nie ma niż tu, gdzie jesteśmy, choć niekoniecznie musi być to prawdą,
bo z pewnością są miejsca, gdzie jest znacznie gorzej.
Narzekanie sprawia, że
zawsze jest o czym mówić i z tego powodu każdy czuje się lepiej, bowiem w
każdej chwili może do każdego zagadać i z pewnością spotka się z akceptacją i
ze zrozumieniem. Tyle tylko, że tak naprawdę narzekanie nie jest żadnym dobrym
tematem do rozmowy ani tym bardziej nikomu normalnemu nie poprawia samopoczucia.
Wręcz przytłacza, osłabia i obezwładnia. Ręce opadają i już się nie podnoszą,
bo narzekanie zabiera dobrą energię, w zamian nic nie dając, no chyba że
odrętwienie. Może zatem warto spróbować i wyznaczyć sobie choć jeden dzień w
tygodniu, który poświęcony zostanie na to, by nie narzekać? Może, gdy już to
się uda, wówczas dalszym, kolejnym krokiem będzie pozytywne myślenie i szukanie
we wszystkim tego, co jest dobre, fajne, miłe i przyjemne? Czy da się to
zrobić?
Hmmm... a czym jest ten wpis? Czasem nie narzekaniem na narzekanie? :-)
OdpowiedzUsuńNic się nie odzywam, bo nie chcę narzekać. Wolę szklankę do połowy pełną niż pustą.
OdpowiedzUsuńSerdeczności na teraz i cały słoneczny, piękny weekend :-)
W końcu można ponarzekać! I dobrze! Ja tam lubię pobiadolić nad swym trudnym losem i nad wszystkim, co jest nie takie jak trzeba. Niczego to nie zmienia, ale jakoś mi wtedy lżej ;-)
OdpowiedzUsuń