piątek, 20 czerwca 2025

Post factum

Wcale nie jestem takim mądralą, jakim mogę się wydawać lub jakim bym chciał być. To, co właściwie powinienem powiedzieć i zrobić, najczęściej do mnie przychodzi, ale nie wtedy, gdy jest najbardziej potrzebne, tu i teraz, ale post factum, czyli po fakcie, gdy zostaję sam i mam czas na to, by na spokojnie wszystko przemyśleć. Wolny przepływ myśli czasami uruchamia takie pokłady mądrości, których nawet nie jestem świadomy. Wtedy to doskonałe i najlepsze rozwiązania przychodzą od tak, po prostu, bez żadnego wysiłku i napinania. Ale czasu nie można już cofnąć i dzieją się rzeczy, które są wynikiem mego nie tyle nieprzygotowania, ile jakiejś takiej wewnętrznej blokady, zacięcia się w sobie, jakby stresu sytuacyjnego. To coś jak na egzaminie, gdy wiem, że umiem odpowiedzieć na zadane pytanie, ale z jakichś powodów jednak nie mam dostępu do tej wiedzy, albo nie umiem tego właściwie wyartykułować. Plączę się i wyglądam na nieprzygotowanego. Wychodzi na to, że nie panuję nad sobą i tym samym nie tyle czegoś nie umiem lub nie wiem, ile raczej nie spełniam wymogów, na przykład egzaminacyjnych. Stres doprowadza do napięcia i blokuje swobodny przepływ myśli, zabiera mowę. Niejednokrotnie rozmówca potrafi mnie zaskoczyć, czym wytrąca mnie z wewnętrznej mobilizacji i równowagi, co z kolei wyłącza możliwość mojej najlepszej obrony siebie. Ale potem, już po wszystkim, siedzę sobie spokojny i myślę co i jak bym mógł wtedy powiedzieć i zrobić. Jestem taki mądry, że aż pełen podziwu dla siebie. Szkoda tylko, że ta mądrość jest post factum i że w przeszłości już mi nie pomoże. Jest jednak szansa, że może przyda się tu i teraz lub później, kiedyś indziej. Tylko czy wtedy będę o tym wszystkim jeszcze pamiętał?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz