poniedziałek, 10 października 2022

Łapanie rytmu

Złapanie rytmu nie jest takie proste, zwłaszcza jeśli nie chodzi o taniec do konkretnej muzyki, a o normalne sprawy życiowe. Bywa, że ten proces, bez wątpienia uczenia się, oswajania i dostosowywania,  trwa krótko albo całkiem długo, nawet lata całe. Na przykład ludzie docierają się we wzajemnych relacjach dość szybko, czasami już na początku, niemalże od razu, a kiedy indziej bardzo długo, w systemie ciągłym lub przerywanym. Odchodzą od siebie bliżej i dalej, a potem powracają, bo choć ze sobą nie zawsze i wszędzie im dobrze, to jednak o wiele lepiej niż w samotności lub w ewentualnym nowym, nieznanym, w którym łapać rytm trzeba zupełnie na nowo, a przecież nie ma żadnej pewności, że pojawi się jakiś chętny, z którym będzie po drodze i do pary. 
Złapany rytm, ten życiowy, z kimś bliskim, to nie rzecz otrzymana raz na zawsze, można go stracić lub najczęściej głupio zaprzepaścić, zmarnować, i to niekoniecznie tylko i wyłącznie z własnej winy, dlatego warto o niego dbać i pielęgnować na różne sposoby, by utrzymać blisko przy sobie, jeśli nie na zawsze, to choćby naprawdę na bardzo długo, tyle, ile tylko się da, ale nigdy nie z rezerwą i dystansem niedopuszczalskiego.

2 komentarze:

  1. Ale że w trojkącie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym miała być z kimś wyłącznie z tego powodu, że lepiej być z kimkolwiek niż samemu i lepiej z tym, kogo mam akurat pod ręką, bo kto wie, czy kiedykolwiek trafi mi się ktoś lepszy (czyli będąc z kimś i jednocześnie mając wrażenie, że generalnie mógłby mi się trafić ktoś lepszy, że tego, kto jest pod ręką, nie oceniam jako kogoś wyjątkowego i najlepszego, jaki mógłby mi się kiedykolwiek przytrafić, tylko jako namiastkę, rodzaj rezygnacji, zadowolenia „byle czym, byle nie być samemu”, to bym Szczerys zrozumiała, że coś z tym moim podejściem do bycia w związku jest jednak nie ok. Ale to ja. To ja bym tak pomyślała. A ty myśl po swojemu.

    OdpowiedzUsuń