Każdego dnia, wszędzie na świecie toczy
się walka, nieustannie i nieprzerwanie, jednostajnie i bardzo dynamicznie, w
wyniku której jest mnóstwo ofiar i przegranych oraz taka, dzięki której
dochodzi się do czegoś naprawdę wielkiego i znaczącego nie tylko dla siebie
samego, ale także dla innych. To nierówna walka, która nie toczy się cały czas
jednolicie i w taki sam sposób. Zmienia się jej moc, wzrasta i maleje dynamika,
intensywność, jakość.
Ludzie nieustannie toczą jakieś walki
między sobą. Czynią to na skalę globalną i lokalną, jak też w swej osobistej, najbliższej
przestrzeni, w kontaktach z bliskimi. Pełne radości i przyjemności niebo albo
raj, lub to, co może nimi być, zamieniają na piekło albo chociaż czyściec pełen
cierpienia. Po co ta walka? Dla kogo? Dlaczego? Przecież lepiej żyć w pokoju i
spokoju, w szczęściu i zadowoleniu.
Każdy z nas toczy walkę także sam ze
sobą. Czyni to każdego dnia, nawet nie będąc tego świadomym, kiedy robi to, co
należy robić, a nie tylko i wyłącznie to, na co ma ochotę, bez względu na
wszystko i wszystkich. W końcu każdego dnia jest do pokonania wiele spraw, na
które wcale nie ma się ochoty. W końcu też, by do czegoś w życiu dojść, trzeba
stoczyć wiele walk ze sobą, pokonać siebie, swoją niechęć, lenistwo, wszelkie
lęki, uprzedzenia i te wszystkie złe chochliki, które przeszkadzają być dobrym,
uczciwym człowiekiem dla siebie i innych, by zasłużyć na podziw i uznanie, a
nie zawiść, pogardę i nienawiść.
Walcz ze sobą, naprawiaj
się i ulepszaj, zwalczaj rzeczy złe i słabości, i nigdy się nie poddawaj, nie
pozwalaj sobie na przegraną. Swym życiem, postępowaniem, zachowaniem, a nawet tym,
co mówisz, bądź pozytywnym przykładem godnym naśladowania dla innych ludzi. Zachęcaj
innych do ich walki ze sobą, by dobrze im się żyło i by świat, w którym żyjemy
stawał się każdego dnia lepszy i lepszy.
Każdego dnia, gdy mam iść poćwiczyć lub popływać, niemal zmuszam się do tych czynności. Bardzo łatwo znajduję "ważne" powody, by zmienić plany i zrobić coś, co nie będzie wymagało ode mnie żadnego wysiłku. Toczę ze sobą walkę i zawsze czuję się wygrany, gdy już wychodzę z siłowni lub basenu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Akurat wczoraj świat stawał się coraz lepszy i lepszy, aż tu nagle o godz. 20 doszło do ataku na prezydenta Gdańska. To, co było przyjemne, w jednej chwili, za sprawą szaleńca stało się tragedią nie tylko jednostki, ale i nas wszystkich. I to wcale nie był atak obcokrajowca, azylanta czy uchodźcy. Zaatakował Pola Polaka podczas święta miłości WOŚP. Ja tego kompletnie nie rozumiem.
OdpowiedzUsuń