Kluczami można otworzyć drzwi i –
zamiast stać na zewnątrz – po prostu wejść do środka. To bardzo wygodne i
oczywiste. Nie wiadomo tylko dlaczego zapominamy o tym, że posiadamy też inne,
takie niematerialne, niewidoczne klucze, którymi otwieramy siebie i innych,
choćby poprzez próbę dotarcia do nich. Otwieramy lub możemy otworzyć nieznane
wcześniej przestrzenie, wręcz nowe światy, tematy, możliwości, o których nie
wiedzieliśmy lub nad którymi nigdy się nie zastanawialiśmy. Otwieramy je sami
lub inni czynią to za nas i dla nas. Nieważne jak i kto, ważne, by to się
działo, bo to nas rozwija, wzbogaca i często też uszczęśliwia, gdyż najczęściej
spada niespodziewanie i nagle zaczynamy widzieć to, czego wcześniej w ogóle nie
było widać. Są słowa klucze, które otwierają serca i czynią świat lepszym.
Kluczami można też zamknąć drzwi
i z poczuciem bezpieczeństwa, bo po zabezpieczeniu tego, co w środku
pozostawiamy, udać się gdzieś w podróż. Można zamknąć to, co było otwarte i już
nie oglądać się za siebie lub nieustannie wracać do tych samych drzwi, by
powtarzać te same czynności, które wcale nie muszą być nudne i rutynowe, ale
wręcz radosne i przyjemne. Dobrze jest mieć drzwi, które można zamknąć z pełnym
poczuciem pewności, że będzie się mogło ponownie je otworzyć i że za nimi
będzie nadal takie same wszystko wcześniej tam pozostawione.
Jest jeszcze jedna, siłowa
metoda otwierania i zamykania drzwi. Odbywa się ona bez kluczy. Zamiast zapukać
lub zadzwonić, tym samym prosząc o otwarcie, lub zamiast posłużyć się kluczami,
niektórzy wolą wywarzyć drzwi, czasami nawet te już otwarte, i w ten sposób
znaleźć się w środku. Po takim otwarciu zwykle jednak nie ma już czego zamykać
i trzeba postarać się o nowe drzwi. Z kolei siłowe zamknięcie polega na
trzaśnięciu drzwiami, najczęściej możliwie jak najmocniej. To nic miłego dla
tej osoby, której to się robi, jak też i dla tej, która to robi, bo świadczy o
dużej dawce emocji, silnym wzburzeniu, złości i gniewie. Najlepiej jednak nie
trzaskać drzwiami, lecz delikatnie je za sobą zamykać, tak aby możliwe było ich
ponowne normalne otwarcie. W niektórych przypadkach chyba najlepszym
rozwiązaniem okaże się po prostu pozostawienie drzwi uchylonych, z
nieograniczoną możliwością zarówno wejść, jak i wyjść.
(Czytaj też wpis pod tytułem „Drzwi”.)
A ja nie lubię podążać utartymi ścieżkami ani iść przez łatwiznę otwartych drzwi. Otwartymi ścieżkami i utartymi drzwiami też nie! Lubię zdać się na kobiecą intuicję, pójść za głosem serca i żołądka, wyrzucić klucz przez okno, walnąć głową w ścianę, wyważać otwarte drzwi i pocałować klamkę. Tak że wszystko jak coś.
OdpowiedzUsuńJak w piosence:"Nie domykajmy drzwi, zostawmy uchylone usta..."
OdpowiedzUsuń