Drzwi każdy zna i gdzieś w swoim pobliżu
ma. Uchyla je, otwiera na oścież, zamyka lub puszcza wolno, niespecjalnie
zastanawiając się nad tym, w jakiej pozycji ostatecznie się znajdą. W końcu
też, zwykle bardzo ostentacyjnie, trzaska drzwiami, przede wszystkim dla
podkreślenia własnego zdenerwowania lub okazania choćby tylko chwilowego braku szacunku
osobie, której to robi.
Na ogół z drzwiami i tak jest o wiele
łatwiej niż z telefonami. Dawniej, gdy były tylko telefony stacjonarne,
posiadające słuchawkę połączoną skręconym kablem ze stojącym urządzeniem, na
którym wybierało się numer i na które odkładało się słuchawkę, swe niezadowolenie
i emocje można było okazać także poprzez rzucenie słuchawką, czyli jej dynamiczne
odłożenie na widełki, co rozmówca wyraźnie słyszał. Teraz jest to już
niemożliwe, gdyż nawet rzucenie telefonem i tak nie będzie w ten sam sposób
słyszalne dla rozmówcy i jednoznacznie zrozumiałe, jak to miało miejsce
dawniej.
Choć powszechnie modne
są duże, otwarte przestrzenie, ludzie pomiędzy sobą stawiają niewidoczne, choć
bywa, że wyraźnie odczuwalne ściany. Na szczęście w tych ścianach są drzwi, też
takie na ogół niewidoczne, którymi potem w dowolny sposób manewrujemy. Bywa, że
tworzymy system podwójnych drzwi, gdyż na ogół swoje drzwi ma każda osoba, zatem
w relacji z kimś innym to już system, niczym w windzie, która ma swoje własne wewnętrzne
drzwi i jeździ z nimi po różnych piętrach, oraz ma też drzwi zewnętrzne, które
są na poszczególnych poziomach. Drzwi są ze sobą zsynchronizowane i razem
otwierają się zarówno te wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Wtedy wszystko dobrze
działa. Pomiędzy ludźmi nie zawsze dochodzi do synchronizacji. Otwarcie jednej
strony nie oznacza automatycznego otwarcia drugiej. Drzwi różnie działają i z
różnych powodów, nawet w dość dziwnych pozycjach potrafią się zaciąć i się
zacinają, a to jest problem i kłopot, bowiem zacięte drzwi nie pozwalają na
dalszy ruch. Dobrze jest być świadomym tych własnych wewnętrznych ograniczeń i
umieć sobie z nimi radzić, pamiętając jednocześnie i o tych ograniczeniach,
które napotykamy u innych, bo przecież każdy je ma, nawet ten, który bardzo nie
chce ich mieć.
Z drzwiami jest wieczny ambaras. Wielu zdarza się zachowywać tak, jakby mieszkali w cyrku, gdzie przecież nie ma drzwi. Zatem o ile potrafią otworzyć drzwi, o tyle już zupełnie nie dbają o ich zamykanie. To pewnie dlatego powstały i powszechnie montowane są na drzwiach samozamykacze, które wszystko załatwiają za leniwych i niedbalskich. Dawniej było takie powiedzenie: "Kulturalnych ludzi zamykanie drzwi nie trudzi". Dzisiejsza kultura chyba tego powiedzenia nie zna.
OdpowiedzUsuń