Nie zawsze dobrze i miło wraca się do tego, co było, ale też
nie zawsze i nie do końca ma się na to wpływ, wybór. Na pewno jest dobrze móc i
mieć gdzie oraz do kogo wracać. Po powrocie może być całkiem miło. Prawie nigdy
nie jest niemiło, a już przynajmniej nie od razu, na początku, co najwyżej
później, zwłaszcza gdy do głosu znowu zaczynają dochodzić stare, niezałatwione sprawy,
problemy. Powroty nigdy nie są porażką, choć z łatwością można sprawić, by się
nią stały.
Często nie wiadomo, czy jest po co wracać, czy warto i po co
w ogóle się to robi. Dopiero po powrocie do kogoś lub do czegoś, choćby w
jakieś ulubione miejsce, wie się już na pewno, czy to był właściwy krok. Teoretyczne
rozważania pozostają tylko teoretyczne, jeśli nie sprawdzi się ich w praktyce.
Sprawdzać wcale nie trzeba, ale można lub wręcz należy, zwłaszcza jeśli ma się
jakieś wątpliwości. W końcu to, czy dojdzie do powrotu nie zawsze zależy tylko
i wyłącznie od nas. Łatwiej jest, gdy czuje się taką możliwość, uchyloną przez
innych furtkę, która choć nie jest szeroko otwartym zaproszeniem, nie jest też niedostępną,
zaryglowaną i zamkniętą na wszelkie możliwe sposoby bramą. Powroty są możliwe,
gdy nie pali się za sobą przebytych już mostów.
Jest wielu ciekawych ludzi i wiele pięknych miejsc wartych
poznania, ale niektórzy, świadomi tego, że nie wszystkich poznają i nie wszędzie
trafią, wybierają powroty do tego, co już znają i co wcześniej już polubili,
gdzie było im miło. I choć w jakimś sensie są to powtórzenia, nikomu to nie
przeszkadza, gdyż ciągle znajdują w nich przyjemność i czerpią z nich radość.
Mają to, co mniej lub bardziej znają, niczego nie muszą uczyć się od nowa,
tylko po to, by za chwilę przestać z tych nowych umiejętności korzystać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz