Bzdura goni bzdurę i bzdurą pogania. Wszędzie pełno bzdur,
niczym nikomu niepotrzebnych dziur, na przykład tych na ulicach. Bzdury robimy,
bzdury mówimy i nawet bzdury śnimy. Tkwiąc w bzdurze, zmuszamy innych, by i oni
w tym byli. Wszystko to jedna wielka bzdura, ale w niej tkwimy i tkwić musimy,
często beznadziejnie uznając, że to normalne. To jedyna rzeczywistość, którą
sami u siebie mamy. Dla wielu też jedyna, którą znają. W bzdurę zamieniamy
nawet normalność i to, co bzdurą nie było i być nie musiało. Jakiekolwiek próby
zmian bzdurnej rzeczywistości kończą się po najwyżej kilku próbach. Potem się
poddajemy. Bzdura wygrywa.
I choć tym, którzy poznają świat bez bzdur, na ogół on się
bardzo podoba, sami sobie stwarzamy coś, czego być nie powinno, jedną wielką
bzdurę, a wszystko to dlatego, że do niczego od początku do końca się nie
przykładamy. Coś robimy, ale tylko tak na odczepnego, byle jak, aby było, a
potem się dziwimy, że z tego tylko bzdury otrzymujemy. Nie wszyscy jednak się
na to godzą, a ci mądrzejsi i odważniejsi podejmują radykalne kroki i z realiów
pełnych bzdur raz na zawsze wyjeżdżają, emigrują, układając sobie wszystko od
nowa w świecie, gdzie bzdury się tylko czasami zdarzają, gdzie mogą być i są
trwale korygowane, a nie gdzie są pielęgnowane i konserwowane, gdzie są na
porządku dziennym, dotkliwą codziennością i o które każdy nieustannie się
potyka w niemocy ich pokonania raz na zawsze. Bywa wszak, że tam, gdzie ktoś
próbuje niwelować jedną bzdurę, tworzy nową, nawet jeszcze większą niż ta,
która miała być zneutralizowana.
Jestem pełen szacunku dla obcokrajowców, którzy opuścili swój kraj, bliskich i wszystko, co znali, świadomie wybierając Polskę jako miejsce do życia, które nauczyły się naszego - trudnego nawet dla nas, Polaków - języka, ciężko pracują i są zadowolone. Jestem dumny z tego, że pokonując wiele przeciwności, chcą mieszkać w Polsce, i że widzą tu przyszłość dla siebie i rodziny.
OdpowiedzUsuń