sobota, 5 maja 2018

Kompromis, słabość, ustępowanie



Wraz z wiekiem człowiek nie staje się coraz bardziej otwarty, miły, kulturalny, uprzejmy i tolerancyjny, lecz egoistyczny, uparty i nieustępliwy, ciągle tylko jeszcze bardziej i bardziej, i trudno mu iść z kimś na kompromis, chyba że… ma do tego kogoś słabość lub w ten sposób próbuje zamaskować prawdziwego siebie. Wtedy jednak to, co może wydawać się kompromisem, tak naprawdę jest jedynie ustępowaniem lub udawaniem. Bo kompromis to działanie, które dotyczy dwóch stron, a nie tylko i wyłącznie jednej. Ten, kto idzie na kompromis, nie żałuje swoich ustępstw, bo wie, że mają one służyć wspólnocie. Ma też świadomość, że dziś on, a jutro ktoś inny, bo tylko tak prawidłowo to działa.
Najczęściej spotykany kompromis polega jednak na ustępowaniu i to zwykle ciągle tylko jednej i tej samej osoby innej bliskiej, całkiem obcej, przypadkowej lub wręcz wszystkim dookoła, bliższym i dalszym, znajomym i obcym, gdyż ustępowanie może być jej jedynym sposobem na przetrwanie. Żaden inny sposób nie działa, a konfrontacja może skończyć się niepotrzebną, niechcianą katastrofą. Spotykane osobowości najczęściej powtarzają się, a sytuacje, do których dochodzi, wydają się być niekończącym się ciągiem podobnych zdarzeń. Zatem nieustannie można trafiać na ludzi, którzy nie ustępują i mniej lub bardziej świadomie wręcz dążą do konfrontacji, bez względu na to, do czego ona może doprowadzić. Oni nie myślą o konsekwencjach. Liczą na słabość innych, których ustępowanie właśnie tylko tak zostaje zinterpretowane, a to przecież pomieszanie z poplątaniem, gdyż ustępowanie, ale tylko wtedy, gdy występuje nawzajem, przynosi wszystkim same korzyści i buduje dobre relacje nawet z nieznajomymi i osobami przypadkowymi, które każdego dnia każdy spotyka na swej drodze. To w takim przyjaznym, a nie wrogim świecie miło i dobrze się żyje.
Słabość bywa wykorzystywana do granic możliwości, ale wykorzystywany zwykle czuje się dobrze w roli służącego i nawet nie zauważa, że się w niej znalazł i że wcale nie jest zbytnio szanowany. A nawet jeśli zauważa, to zwykle mu to nie przeszkadza, bo gdy do kogoś ma się słabość, to w jakimś sensie czerpie się przyjemność i zadowolenie z tego, że z tym kimś można obcować, pomagać mu i sprzyjać jego przedsięwzięciom, nawet wówczas, gdy nie dzieje się to z wzajemnością.
Kto chce, znajdzie sposób, kto nie chce, znajdzie powód.

3 komentarze:

  1. Po osiemdziesiątce ponownie staje się elastyczny, refleksyjny i skłonny do kompromisów, tak, że wystarczy dożyć :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówi się, że mądry ustąpi głupiemu i coś w tym jest, chociaż trzeba uważać na to, czego dotyczy ustępowanie, bo dla głupiego może ono zacząć oznaczać przyzwolenie na niewłaściwe zachowanie, działanie, które będzie powielać jako sprawdzone i dobre.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raz komuś ustąp, a będziesz mu już zawsze ustępować, gdyż okaże się to twoją słabością, a nie kompromisem, na który idziesz.
    Zawsze wolę szukać sposobu, ale dość często spotykam ludzi, którzy nieustannie mają jakieś powody.

    OdpowiedzUsuń