wtorek, 23 października 2018

U siebie



Są tacy ludzie, którzy wszędzie, gdzie tylko się znajdą, z miejsca, od razu, natychmiast czują się tak, jak u siebie, choć to „u siebie” może objawiać się wręcz takim zachowaniem, którego z pewnością u siebie by raczej nie aprobowali, zwłaszcza gdyby dotyczyło to innych ludzi, czujących się swobodnie lub wręcz nazbyt, przesadnie swobodnie.
Są tacy, którzy nigdy i nigdzie nie są u siebie. Nawet we własnym domu, gdy mieszkają sami, są jakby niespokojni i niepewni swego. Niby są u siebie, ale czują się tak, jakby byli u kogoś. Niczego nie zmieniają, nie przestawiają mebli, rzadko robią remont, coś ulepszają, upiększają i modernizują. Niektórzy żyją wręcz jakby w skansenie, odporni na wszelkie zmieniające się trendy i standardy życia.
Ze stwierdzeniem „u siebie” jest pewien kłopot. Trudno zdefiniować, gdzie to jest i kiedy naprawdę jest się u siebie, a kiedy nie. Czy będąc u kogoś można jednocześnie być u siebie? Czy mieszkając z kimś jest się u siebie czy raczej zawsze u nas? Czy zachowanie świadczące o tym, że ktoś czuje się jak u siebie to na pewno zawsze trafne i właściwe określenie? Czyż nie bywa tak, że mówiąc: Czuj się jak u siebie, wcale nie chcemy, by ktoś właśnie tak się zaczął czuć i zachowywać, by zaczął swobodnie otwierać szafki i szuflady, grzebiąc po nich, by rozglądał się wszędzie i myszkował po kątach? Czyż Czuj się jak u siebie nie oznacza Czuj się jak u mnie, i choć możesz być swobodny, to jednak nie pozwalaj sobie na zbyt wiele? Bowiem jeśli zaczniesz pozwalać sobie na zbyt wiele, nawet na to, czego z pewnością byś nie zrobił u siebie, to z pewnością nie będzie oznaczało swobody, lecz bezpardonową bezczelność.
Niektórzy ludzie nigdy nie byli i będą u siebie. Zawsze to, co można by określić mianem „u siebie” musieli z kimś dzielić – od dzieciństwa, poprzez młodość, dojrzałość, aż do starości. Jeśli mieli, to tylko chwile, gdy przebywając na wspólnym, zostawali sami, ale przecież tego nie sposób nazwać byciem u siebie, zwłaszcza wyłącznie u siebie.
Inni ludzie od dziecka mieli własną przestrzeń, gdzie – kiedy tylko chcieli – mogli być wyłącznie u siebie i w zasadzie niemal wyłącznie na swoich warunkach. W życiu dorosłym zwykle dbali, by nadal mieć taką możliwość, gdyż nie chcieli z tego rezygnować, nawet mimo radości z możliwości dzielenia wspólnej powierzchni z innymi, z bliskimi.
Można być też u siebie, ale w takich warunkach i na takich zasadach, jakby było się u kogoś, gdyż nic lub niewiele wolno, są zakazy konieczne do przestrzegania oraz nakazy i zobowiązania konieczne do wykonywania. 
U siebie jesteś wtedy, gdy wszystko, absolutnie wszystko, co robisz, zależy wyłącznie od ciebie i nikt nie mówi, nie musi ani tym bardziej nie może ci powiedzieć, co jest właściwe, a co nie jest.

2 komentarze:

  1. Dobrze mi u siebie i lubię być we własnej przestrzeni, ale bardzo nie lubię, gdy ktoś próbuje ją zawłaszczać, rozpycha się łokciami i zachowuje jak u siebie, podczas gdy jest tylko gościem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy jeszcze mieszkałem u rodziców, gdzie miałem własny pokój, udało mi się stworzyć na tyle przyjazne i dogodne warunki, że drzwi pełne gości niemal się do mnie nie zamykały. Niektórzy z gości na tyle poczuli się swojsko, jak u siebie, że podczas mego kelnerowania - podawania kaw, herbat, napojów i przekąsek - zaczęli się umawiać na następne spotkania u mnie, zupełnie poza moją wiedzą. Wtedy najpierw doznałem szoku, ale zaraz potem uświadomiłem sobie różnicę między tym, czym jest bycie u siebie, a czym bycie u kogoś. Deficytową nieformalną kawiarnię zamknąłem raz na zawsze i odtąd organizowałem spotkania wyłącznie 1 na 1.

    OdpowiedzUsuń