Otacza nas wszędzie. Każdy budynek jest jej częścią,
chociaż większość najczęściej na miano architektury w ogóle nie zasługuje. Bo
architektura to coś, na co chce się patrzeć, doświadczać, przeżywać, z, i w
czym przyjemnie jest obcować, przebywać. Niestety, wszędzie najwięcej jest
przeciętności, a nawet mniejszych lub większych, mniej lub bardziej rzucających
się w oczy koszmarów, miernoty. O ile nie dziwi, że znaleźli się przeciętni
albo wręcz marni projektanci, którzy nie umieli stworzyć niczego oryginalnego,
ładnego i jednocześnie funkcjonalnego, o tyle zaskakujące jest, że ktoś wydał
zgodę, by to, co tylko było planem, wcielić w życie i zrealizować, tym samym
psując przestrzeń na dobre kilka, kilkadziesiąt lat. Może byłoby dobrze, gdyby
ten, który tworzy, musiał potem mieszkać w swoim dziele. Może ta perspektywa,
doświadczanie własnej architektury, zmieniłaby sposób myślenia i działania. A
co z tym, który wydaje zgodę na powstanie koszmarnej miernoty? Jak zmienić
nastawienie kogoś, komu jest obojętne, choć wcale takie być nie powinno?
Wiadomo, że niemożliwe jest, by każdy budynek był dziełem
sztuki godnym najcenniejszych, prestiżowych nagród, gdyż budżet tego, co
powstaje oraz możliwości inwestora bywają bardzo różne, ale nie oznacza to, że
należy odpuszczać i godzić się na bylejakość. Czasami do tego, co się tworzy
wystarczy tylko dołożyć kilka fajnych pomysłów, by to, co przeciętne, stało się
ciekawsze, milsze dla oka, przyjazne i nowoczesne. Możliwości jest bardzo wiele
i z łatwością można się o tym przekonać, gdy tylko znajdzie się na Zachodzie
Europy, gdzie miasta zazwyczaj tworzą zwarte kwartały zabudowy i rozrastają się
właśnie w ten sposób, tworząc nowe place, miejsca spacerowe, odpoczynku,
uspokojonego ruchu samochodów, ścieżki rowerowe. To także nasze polskie
dziedzictwo, które zostało roztrwonione po II wojnie światowej koniecznością
tworzenia tworu sztucznego – socjalistycznej architektury, stawianiem
punktowców, czyli bloków, wokół których wieje wiatr, gdyż jest pełno prześwitów
i niewykorzystanej przestrzeni. Do tego dochodzą jeszcze betonowe lub koszmarne
tymczasowe blaszane garaże, których w sercach miast być po prostu nie powinno,
a ponadto szkoły, przedszkola i żłobki – klockowate taniochy i tandety za
bardzo wyeksponowane, choć nie mające niczego, co warto oglądać. Zatem zamiast
kamienic w kwartałach, które zawsze i wszędzie pięknie wyglądają, tworząc prawdziwie
miejski klimat, mamy osiedla w samych centrach miast, i ten trend wcale nie
zamiera. Wręcz powraca wraz z modą na budowanie bliżej centrum lub w centrum.
Zamiast zwartej zabudowy, stają pojedyncze, podobne jeden do drugiego lub wręcz
identyczne, bliźniacze budynki, a pomiędzy nimi lub wszędzie wokół tworzone są
parkingi dla samochodów, bo miejsc w drogich podziemnych garażach, najczęściej
tylko z miejscami postojowymi, nie wystarczy dla wszystkich. Bloki z klatkami
schodowymi na zewnątrz, zwróconymi do głównych ulic, a nie wewnątrz, do
dziedzińców i podwórek, z małymi, ciasnymi uliczkami, dopełniają klimatu osiedla
pozbawionego wspólnej przestrzeni miejskiej, parków, skwerów, pieszych pasaży z
małą ozdobną architekturą (np. rzeźb, ławek), sklepów, drobnych punktów usług,
kawiarni, restauracji. Tworzą odwrócone od miasta, odrębne enklawy, bywa że – o
zgrozo! – zamknięte za płotem i oddzielone bramą. Nikt tam nie jedzie, żeby
pobyć w miłej, przyjaznej przestrzeni. To miejsca, gdzie się śpi i jest u
siebie, a nie wspólna przestrzeń, dobro do obcowania i korzystania. Nie są
tworzone nowe dzielnice z własnymi centrami, czyli sercem, wokół którego
koncentruje się lokalna społeczność, i gdzie można nie tylko miło, przyjemnie
pobyć, ale także załatwić różne codzienne, życiowe sprawy.
Jest jednak też i coś optymistycznego, zauważalnego
już wszędzie, w każdym dużym mieście, jak też i w małych miasteczkach,
miejscowościach, a nawet i wioskach. Głównie za sprawą euro – waluty, z której
przyjęciem polscy politycy mają duży problem – płynących od wielu lat z Unii
Europejskiej, za sprawą dofinansowania różnych projektów są pieniądze na inwestycje,
zatem wyraźnie i zauważalnie poprawiła się zarówno infrastruktura, jak i jakość
życia. Powstało wiele nowych, ciekawych, a nawet bardzo interesujących
budynków, głównie obiektów kultury i sportu, ale także biurowców oraz apartamentowców,
których architektury nie trzeba się wstydzić, a to, co było byle jakie i szare,
zostało odnowione i po ociepleniu zazwyczaj ubrane w nowe żywe kolory. Niektóre
budynki zostały nawet zburzone. Powstałe centra handlowe często są bardzo
ciekawymi obiektami pasującymi do miejskiej przestrzeni. W końcu, po wielu
latach zastoju i marazmu, zaczęliśmy zmieniać naszą szarą rzeczywistość.
Pojawiły się ładne, zadbane miejsca, gdzie można pójść na spacer i chce się
usiąść, a nawet biwakować i ćwiczyć. Jest szansa na rekreację, bo są miejskie
rowery i nieustannie przybywa nowych ścieżek rowerowych. Jest nowoczesna
komunikacja miejska z biletomatami, elektronicznym systemem informacji i
przystankami odpowiednio podwyższonymi dla pasażerów. Dla samochodów budowane
są parkingi podziemne i parkingowce. Wypełniamy pustą przestrzeń w centrach
miast i niejednokrotnie wychodzi to całkiem dobrze, ciekawie, mądrze i
rozsądnie. Skoro potrafimy, to nie przestawajmy i nie odpuszczajmy. W
przestrzeni zadbanej i wokół dobrej architektury żyje się dobrze, przyjaźnie,
miło, lepiej i wygodniej, luksusowo.
Hayley Kiyoko - Feelings
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=TV-_Yuc228s&list=RDLo3lxS-6joY&index=14
W Szczecinie jest coraz więcej nowej, ciekawej architektury, która została doceniona także na arenie międzynarodowej. To nowy budynek Filharmonii i tuż obok niej Muzeum Przełomy. Sporo inwestycji jest w trakcie budowy. Z pewnością powstający Hanza Tower - najwyższy budynek będzie nową ikoną miasta. Już teraz nie mogę się doczekać. :-)
OdpowiedzUsuńThe Chainsmokers - Sick Boy
https://www.youtube.com/watch?v=eACohWVwTOc&index=23&list=RDLo3lxS-6joY
Esej o estetyce...czyzby dojazdowe przemyślenia?
OdpowiedzUsuńZachodzą pewne zależności. Jeśli wszędzie dookoła wszystko jest zadbane, ładne i jest czysto, to najczęściej każdy nowy w tej przestrzeni, z niechlubnymi wyjątkami, dostosuje się do tego, co już jest, zatem nie będzie śmiecił i brudził. W zaniedbanej przestrzeni raczej nikt nie weźmie się za sprzątanie śmieci, tylko jeszcze - choć nie musi - od siebie coś dołoży.
OdpowiedzUsuń