wtorek, 17 września 2019

Wchodzenie w drogę

Nie wszystko i nie zawsze trzeba z każdym ustalać, wtłaczać w określone ramy, poza które nie można i nie da się wychodzić. Są jednak takie sytuacje, które – nawet jeśli nie szwankują – dość łatwo i w prosty sposób można uregulować, udoskonalić, by dobrze lub choćby lepiej niż dotychczas funkcjonowały. Tak można, a nawet należy robić ze wszystkim, co dotyczy własnego życia, ale zdarzają się i takie obszary, na których funkcjonujemy nie sami, lecz z innymi – bliskimi, przyjaciółmi, kolegami, znajomymi. Wtedy też może coś nie grać i wówczas czyimś zdaniem może zachodzić konieczność tego uregulowania lub choćby przegadania w celu ustalenia jakichś konkretów albo podjęcia zobowiązujących decyzji. Czasami może chodzić o poszanowanie czyichś wartości, które nieświadomie mogą być przez innych deptane. Nie wszystkim musi się to podobać, dlatego w takich sytuacjach osoby, które nie będą miały ochoty na kompromis, uznają to za czyjeś wchodzenie im w drogę. Zawsze znajdą się tacy, którym nie po drodze będzie podporządkowywanie się innym, nawet wówczas, gdyby mieli oni rację, dobre pomysły i rozwiązania służące ogółowi. Problemem jest właśnie ten ogół, część wspólna, a nie skupienie tylko na sobie, na własnych egoistycznych potrzebach, które są zaspakajane w przestrzeni publicznej, należącej do wszystkich, czyli jakby do nikogo. Zwycięża myślenie, że jeśli coś należy do wszystkich, czyli nie jest nikogo konkretnego, zatem jest niczyje, a to oznacza, że można to zawłaszczyć, zająć w dowolny dla siebie sposób, nawet wchodząc w innym w drogę. O przypadkach zajmowania tego, co już do kogoś należy, nawet nie będę tu wspominał, bo to inny temat, który nazywa się złodziejstwem.

1 komentarz:

  1. Lubię innym wchodzić w drogę, tak se, żeby nie mili przypadkiem za dobrze. Uważam, że ponieważ jestem kobietą, to każdy powinien schodzić mi z drogi, ustępować miejsca i robić przestrzeń wokół.

    OdpowiedzUsuń