Krzykacz to ktoś, kto krzyczy. Nawet gdy
wydaje mu się, że normalnie mówi, to ma podniesiony głos lub porozumiewa się
piskliwie, zupełnie tak, jakby był poirytowany. Niejednokrotnie spieszy się i denerwuje,
bo nie nadąża wypowiadać słów, które cisną mu się w głowie, a przecież
wszystkie wydają się takie ważne, istotne, mądre, wartościowe, niezbędne do
wypowiedzenia, bo już niekoniecznie do właściwego zrozumienia. Czasami brakuje
mu odpowiednich sformułowań. Jąka się więc i stęka, lecz zamiast zwolnić i się
uspokoić, tkwi w pośpiechu, nerwówce, gorączce, które sam wytwarza. Chce szybko coś powiedzieć i nic z tego nie wychodzi. Półsłówka, rwane, nieprecyzyjne zdania i sformułowania nie są w lot łapane i rozumiane przez najbliższe otoczenie.
Krzykacz zaraża swym niepokojem i
sprawia, że ze zwykłej rozmowy może powstać kłótnia, lub co najmniej może to
tak wyglądać dla postronnego obserwatora. Krzykacz przestaje panować nad swoimi
emocjami. Podnosząc głos, chce zdominować otoczenie, narzucić lub wymusić swoje
zdanie albo też w ten sposób zaczyna się bronić przed tym, co inni mu robią lub
jakoby robią.
Krzykiem niczego dobrego
nie zdziałasz. Możesz tylko odstraszyć od siebie nawet przyjazne i życzliwe
osoby, zatem lepiej unikaj krzyku i osób, które podnoszą głos z byle lub
zupełnie bez powodu.
Nie znoszę krzyku. Drażni mnie już cudzy podniesiony głos, ale są też i tacy, którzy nie podnosząc głosu, potrafią mnie zirytować. Krzyk to hałas, którego trzeba unikać, jednak nie zewsze ten, który nie krzyczy jest człowiekiem łagodnym i spokojnym.
OdpowiedzUsuńNiejednokrotnie byłem w sytuacji, gdy zarzucono mi krzyk, podczas gdy tak naprawdę moja wypowiedź była pełna emocji i ekscytacji. Taki zarzut ma jednak określony cel - niemal natychmiast ucina jakąkolwiek dalszą rozmowę na argumenty, zatrzymując sprawy na takim etapie rozumienia, jakie chce widzieć każda ze stron. Porozumienie przestaje być możliwe.
OdpowiedzUsuń