Każdy,
ale to absolutnie każdy, bez względu na to, jak bardzo jest tego świadomy lub
nieświadomy, ma jakieś hamulce. W zwykłym codziennym życiu i tym, co
powszechnie uważane jest za normalne funkcjonowanie, te hamulce mogą być bardzo
pomocne, chroniąc przed złym, lub też mogą przeszkadzać, na przykład w osiągnięciu czegoś, co jest dobre.
Hamulce
powinny zawsze dobrze działać, jednak trudno powiedzieć, co robić, by tak
właśnie się działo, bo hamulce i to, co jest z nimi związane, choć można
regulować, to trzeba wiedzieć jak, by niczego nie uszkodzić i nie rozregulować.
Hamulce i cały układ hamulcowy to coś, co każdy ma już wbudowane, ale też i konkretnie
ukształtowane poprzez cały proces zwany uczeniem i wychowaniem. Trudno z góry
przewidzieć co jak zadziała i jak ostatecznie będzie funkcjonować.
Zdarza
się, że niektórzy ludzie nieustannie jadą na hamulcach i nigdy nie odpuszczają.
Takim nadmierna prędkość raczej nie zagrozi, choć z pewnością pozbawiają się także
większych wrażeń, emocji. Innym w końcu puszczają hamulce i wtedy dla znajomych
obserwatorów dzieją się naprawdę dziwne i zaskakujące, niespodziewane rzeczy. Potrafimy
zadziwić samych siebie, a co dopiero innych. Puszczone hamulce mogą być tylko
jednorazowo lub na stałe, zwłaszcza gdy po jednym razie spodoba się to, co wcześniej
było z jakichś powodów wyhamowywane. W tym drugim przypadku zazwyczaj oznacza to
przemianę, która jest na tyle duża, że najczęściej popada się ze skrajności w
skrajność, ze spokoju wpada się w swoistą jazdę bez trzymanki, niczym na
górskiej kolejce, gdzie każdy metr do przodu oznacza niewiadome reakcje i
emocje. Puszczone hamulce mogą być widoczne gołym okiem dla każdego lub
zatajone przed wszystkimi, by myśleli, że wszystko jest jak było, czyli po
staremu, z hamulcem odpowiednio zaciągniętym lub wciśniętym.
Jest
jeszcze hamulec bezpieczeństwa, który każdy powinien mieć, wymuszający nagłe
zatrzymanie w tym, co się dzieje. To jak ostateczny mechanizm obronny, który ma
spowodować uniknięcie czegoś złego, poważnego wypadku, urazu lub katastrofy.
Chodzi o drzemiące w ludziach mechanizmy prowadzące do samozagłady, które
trzeba odpowiednio wcześniej zauważyć i jeśli jest to niemożliwe, wówczas awaryjnie
interweniować, choćby u progu nieszczęścia. Ważne, by uniknąć tego, co może
wydawać się już nieuniknione, zderzenia z czymś lub kimś, albo takiej
konfrontacji, po której nie będzie już co naprawiać, bo pewnych słów, faktów i
czynów cofnąć się już nie da, zatem po ich zaistnieniu trzeba będzie z nimi
żyć, co nie zawsze jest łatwe.
Za
hamulec bezpieczeństwa u kogoś pociągnąć mogą i powinni także inni ludzie,
którzy zauważą tragedię, do której ten ktoś zmierza, często nawet tego nie czując. Niekoniecznie za swe zachowanie i postawę, która często postrzegana
jest jako nieproszone, niepotrzebne wtrącanie się, zostaną nagrodzeni, ale z
pewnością nie powinni pozostać bierni, gdy mogą pomóc. Taka pomoc może okazać
się konieczna dla wszystkich uczestniczących stron. Pociągnięcie hamulca
bezpieczeństwa oznacza gwałtowne, niespodziewane szarpnięcie, ale po nim dochodzi
do zatrzymania, a o to właśnie chodzi, gdy ktoś się zbyt mocno zagalopuje.
Zwracanie komukolwiek jakiejkolwiek uwagi jest w naszym kraju dość ryzykowne, dlatego że nigdy nie wiadomo, czym ostatecznie się skończy. Hamowanie innych często okazuje się przekierowaniem ich złości z kogoś na siebie. Dobrze jest umieć sobie z tym radzić, ale trzeba uważać, bo bardzo szybko pozycja może się zmienić i zamiast bycia pomocnikiem lub mediatorem, można zostać potraktowanym jak agresor. Może zatem należy się hamować ze zbytnią otwartością?
OdpowiedzUsuńGdy byłem dzieckiem to hamowano moją kreatywność i filozoficzną naturę. Potem w szkole hamowano moją ciekawość i ruchliwość. Wciśnięty w różne konieczności dotrwałem do dorosłości, w której raz to jadę na hamulcach, a innym razem zupełnie bez nich. Od cudzych hamulców staram się trzymać z daleka, choć nie zawsze ich działanie i oddziaływanie na mnie są obojętne.
OdpowiedzUsuń