czwartek, 28 czerwca 2018

Hamulce



Każdy, ale to absolutnie każdy, bez względu na to, jak bardzo jest tego świadomy lub nieświadomy, ma jakieś hamulce. W zwykłym codziennym życiu i tym, co powszechnie uważane jest za normalne funkcjonowanie, te hamulce mogą być bardzo pomocne, chroniąc przed złym, lub też mogą przeszkadzać, na przykład w osiągnięciu czegoś, co jest dobre.

Hamulce powinny zawsze dobrze działać, jednak trudno powiedzieć, co robić, by tak właśnie się działo, bo hamulce i to, co jest z nimi związane, choć można regulować, to trzeba wiedzieć jak, by niczego nie uszkodzić i nie rozregulować. Hamulce i cały układ hamulcowy to coś, co każdy ma już wbudowane, ale też i konkretnie ukształtowane poprzez cały proces zwany uczeniem i wychowaniem. Trudno z góry przewidzieć co jak zadziała i jak ostatecznie będzie funkcjonować.

Zdarza się, że niektórzy ludzie nieustannie jadą na hamulcach i nigdy nie odpuszczają. Takim nadmierna prędkość raczej nie zagrozi, choć z pewnością pozbawiają się także większych wrażeń, emocji. Innym w końcu puszczają hamulce i wtedy dla znajomych obserwatorów dzieją się naprawdę dziwne i zaskakujące, niespodziewane rzeczy. Potrafimy zadziwić samych siebie, a co dopiero innych. Puszczone hamulce mogą być tylko jednorazowo lub na stałe, zwłaszcza gdy po jednym razie spodoba się to, co wcześniej było z jakichś powodów wyhamowywane. W tym drugim przypadku zazwyczaj oznacza to przemianę, która jest na tyle duża, że najczęściej popada się ze skrajności w skrajność, ze spokoju wpada się w swoistą jazdę bez trzymanki, niczym na górskiej kolejce, gdzie każdy metr do przodu oznacza niewiadome reakcje i emocje. Puszczone hamulce mogą być widoczne gołym okiem dla każdego lub zatajone przed wszystkimi, by myśleli, że wszystko jest jak było, czyli po staremu, z hamulcem odpowiednio zaciągniętym lub wciśniętym.

Jest jeszcze hamulec bezpieczeństwa, który każdy powinien mieć, wymuszający nagłe zatrzymanie w tym, co się dzieje. To jak ostateczny mechanizm obronny, który ma spowodować uniknięcie czegoś złego, poważnego wypadku, urazu lub katastrofy. Chodzi o drzemiące w ludziach mechanizmy prowadzące do samozagłady, które trzeba odpowiednio wcześniej zauważyć i jeśli jest to niemożliwe, wówczas awaryjnie interweniować, choćby u progu nieszczęścia. Ważne, by uniknąć tego, co może wydawać się już nieuniknione, zderzenia z czymś lub kimś, albo takiej konfrontacji, po której nie będzie już co naprawiać, bo pewnych słów, faktów i czynów cofnąć się już nie da, zatem po ich zaistnieniu trzeba będzie z nimi żyć, co nie zawsze jest łatwe.

Za hamulec bezpieczeństwa u kogoś pociągnąć mogą i powinni także inni ludzie, którzy zauważą tragedię, do której ten ktoś zmierza, często nawet tego nie czując. Niekoniecznie za swe zachowanie i postawę, która często postrzegana jest jako nieproszone, niepotrzebne wtrącanie się, zostaną nagrodzeni, ale z pewnością nie powinni pozostać bierni, gdy mogą pomóc. Taka pomoc może okazać się konieczna dla wszystkich uczestniczących stron. Pociągnięcie hamulca bezpieczeństwa oznacza gwałtowne, niespodziewane szarpnięcie, ale po nim dochodzi do zatrzymania, a o to właśnie chodzi, gdy ktoś się zbyt mocno zagalopuje.

2 komentarze:

  1. Zwracanie komukolwiek jakiejkolwiek uwagi jest w naszym kraju dość ryzykowne, dlatego że nigdy nie wiadomo, czym ostatecznie się skończy. Hamowanie innych często okazuje się przekierowaniem ich złości z kogoś na siebie. Dobrze jest umieć sobie z tym radzić, ale trzeba uważać, bo bardzo szybko pozycja może się zmienić i zamiast bycia pomocnikiem lub mediatorem, można zostać potraktowanym jak agresor. Może zatem należy się hamować ze zbytnią otwartością?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy byłem dzieckiem to hamowano moją kreatywność i filozoficzną naturę. Potem w szkole hamowano moją ciekawość i ruchliwość. Wciśnięty w różne konieczności dotrwałem do dorosłości, w której raz to jadę na hamulcach, a innym razem zupełnie bez nich. Od cudzych hamulców staram się trzymać z daleka, choć nie zawsze ich działanie i oddziaływanie na mnie są obojętne.

    OdpowiedzUsuń