Zagrożeń należy unikać, ale nie wszystkie są
oczywiste i łatwe do przewidzenia, a niektóre tak niespodziewane, jak grom z
jasnego nieba. Najgorsze są zagrożenia, które powstają tam, gdzie być ich nie
powinno, w miejscach pomocy i ratunku, a także w tym, co jest lub powinno być oazą
bezpieczeństwa, spokoju i wytchnienia. Zagrożenia czyhają na każdego i w końcu
dopadają nawet największego farciarza. Powodujemy je sami albo inni je powodują,
i nigdy nie wiadomo, do czego mogą doprowadzić, dlatego na wszelkie możliwe
sposoby lepiej im zapobiegać niż potem zmagać się z ich skutkami. Zagrożeń lepiej
nie stwarzać, a już tym bardziej nie ulegać tym urojonym, których nie ma, ale
które w wyniku różnych lęków, uprzedzeń, mylnej interpretacji, braku
zrozumienia i nietolerancji powstają w wyobraźni i żyją na jawie, ograniczając
nas we wszystkim, co jest lub może być możliwe do zrobienia. Zagrożenia i to,
co się nimi wydaje, trzeba umieć właściwie rozpoznać i oceniać. Przewidując to,
co stać się może, wielu nieszczęśliwych wypadków i zdarzeń można uniknąć. Czasami
można też przemilczeć, przeczekać, ominąć, przeskoczyć lub obejść to, co jest lub
może być zagrożeniem. A gdy już dojdzie do zagrożenia, to najlepiej zachować
spokój, nie wpadać w panikę, oddychać i na tyle, na ile jest to tylko możliwe, postępować
racjonalnie, rozsądnie, mądrze oraz rozważnie lub instynktownie, jeśli na nic
innego nie można się zdobyć, dramatycznie brakuje czasu i trzeba natychmiast
reagować. W końcu też niejednego zagrożenia, także tego, którego nie da się w
porę wyczuć, usłyszeć, dostrzec, za sprawą dobrych ludzi, chętnych do pomocy
oraz tym rzucającym się innym na ratunek, uda się uniknąć, choćby w ostatniej możliwej
chwili. I o to chodzi, by pomagać – sobie i innym, zwłaszcza w potrzebie, a
zagrożenie z pewnością do takich potrzeb należy, gdyż znajdującego się w nim
człowieka potrafi sparaliżować, kompletnie pozbawiając możliwości działania i
ucieczki z miejsca zagrożenia.
Życie, ludzie i różne zdarzenia widziane poprzez emocje, jak i zupełnie na spokojnie. Prawda uniwersalna dla wszystkich oraz jednostronna, mająca zachęcać do myślenia, reagowania i polemiki
środa, 11 kwietnia 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Stale ktoś kogoś porównuje. Sam niemal nieustannie porównujesz i jesteś porównywany do kogoś innego lub nawet kilku innych. Ja...
-
Każdy człowiek ma wokół siebie jakieś otoczenie. Nie chodzi tu o tereny, wokół których mieszka, chociaż i one mogą być bardzo atrakcyjne ...
-
Agresor to ktoś, kto pierwszy atakuje, szczególnie wtedy, gdy nikt się nim nie zajmuje. To on zajmuje się wszystkimi i wszystkim, nawet ty...
-
Teoretycznie nikt nie lubi być na smyczy, czyli na uwięzi, którą ktoś trzyma w swoich rękach. Jako ludzie naturalnie chcemy być wolni i żyć...
-
Niemal każdemu dość łatwo przychodzi krytyczna, surowa ocena innych ludzi, której nie towarzyszy dłuższa obserwacja ani tym bardziej próba z...
-
Urojenia to taka wyższa forma życia marzeniami bardziej niż rzeczywistością, w której nad tym co jest, przeważa forma życzeniowa, czyli...
-
Nie warto wykonywać żadnych nerwowych ruchów, za to warto zachować spokój i opanowanie. Przeczekanie bywa sposobem na różnego rodzaju dziw...
-
Można żyć własnym życiem, mieć pomysł na siebie, na spędzanie wolnego czasu i samemu wychodzić z wszelkiego rodzaju inicjatywą. Można opowia...
-
Solo to stan, w którym wreszcie masz czas na to, żeby zająć się sobą, swoimi sprawami, swoimi myślami. Cisza, spokój, zero rozpraszaczy – to...
-
Dość często obwiniamy innych ludzi o to, tamto i owamto. Widzimy ich wady, wytykamy błędy i stanowczo je potępiamy, choćby tylko podcza...
Bojąc się zagrożeń, stajemy się niepewni, a wtedy właśnie doprowadzamy do tego, czego się obawiamy. Lęk z rozsądkiem rzadko idą w parze, a niezdecydowanie potrafi stwarzać zagrożenia trudne do przewidzenia. Zagrażają nam inni, ale i my sami sobie na wiele różnych sposobów.
OdpowiedzUsuńJeśli coś mi zagraża, to temu czemuś staram się zagrodzić drogę dostępu do mnie i w ten sposób pozbywam się zagrożenia, które czasami potrafi wyglądać bardzo niewinnie, wręcz przyjacielsko i pozornie serdecznie. Choć wierzę w dobro, to mam też świadomość, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
OdpowiedzUsuńWiesz, tak sobie pomyślałam. Skończyłam właśnie czytać "Zawód: powieściopisarz" Murakamiego i w wielu miejscach miałam wrażenie, że piszesz podobnie. Oczywiście tematyka jest inna, bo on pisze o swoim pisaniu, o procesie pisania, o nastawieniu do pisania, nawet nie o swoich książkach, tylko o tym, czym jest dla niego pisanie i jak do tego podchodzi (przypuszczam, że jego książka o bieganiu jest podobna), ale pisze w zupełnie odmienny sposób niż przykładowo Hitchens czy Ginsberg, trudno to jednoznacznie określić słowami, to wrażenie, że on rozmawia z czytelnikiem bez wewnętrznego przymusu pokazania się ludziom jako pisarz, ale że chce zostać poznany jako człowiek, ludzki, trochę w odbiorze naiwny, ale uważny i starający się w sposób precyzyjny wyrazić to, co widzi w sobie i na zewnątrz. I takie właśnie miałam skojarzenia, że Twoje przemyślenia czyta się podobnie.
OdpowiedzUsuń