środa, 11 kwietnia 2018

Zagrożenia


Zagrożeń należy unikać, ale nie wszystkie są oczywiste i łatwe do przewidzenia, a niektóre tak niespodziewane, jak grom z jasnego nieba. Najgorsze są zagrożenia, które powstają tam, gdzie być ich nie powinno, w miejscach pomocy i ratunku, a także w tym, co jest lub powinno być oazą bezpieczeństwa, spokoju i wytchnienia. Zagrożenia czyhają na każdego i w końcu dopadają nawet największego farciarza. Powodujemy je sami albo inni je powodują, i nigdy nie wiadomo, do czego mogą doprowadzić, dlatego na wszelkie możliwe sposoby lepiej im zapobiegać niż potem zmagać się z ich skutkami. Zagrożeń lepiej nie stwarzać, a już tym bardziej nie ulegać tym urojonym, których nie ma, ale które w wyniku różnych lęków, uprzedzeń, mylnej interpretacji, braku zrozumienia i nietolerancji powstają w wyobraźni i żyją na jawie, ograniczając nas we wszystkim, co jest lub może być możliwe do zrobienia. Zagrożenia i to, co się nimi wydaje, trzeba umieć właściwie rozpoznać i oceniać. Przewidując to, co stać się może, wielu nieszczęśliwych wypadków i zdarzeń można uniknąć. Czasami można też przemilczeć, przeczekać, ominąć, przeskoczyć lub obejść to, co jest lub może być zagrożeniem. A gdy już dojdzie do zagrożenia, to najlepiej zachować spokój, nie wpadać w panikę, oddychać i na tyle, na ile jest to tylko możliwe, postępować racjonalnie, rozsądnie, mądrze oraz rozważnie lub instynktownie, jeśli na nic innego nie można się zdobyć, dramatycznie brakuje czasu i trzeba natychmiast reagować. W końcu też niejednego zagrożenia, także tego, którego nie da się w porę wyczuć, usłyszeć, dostrzec, za sprawą dobrych ludzi, chętnych do pomocy oraz tym rzucającym się innym na ratunek, uda się uniknąć, choćby w ostatniej możliwej chwili. I o to chodzi, by pomagać – sobie i innym, zwłaszcza w potrzebie, a zagrożenie z pewnością do takich potrzeb należy, gdyż znajdującego się w nim człowieka potrafi sparaliżować, kompletnie pozbawiając możliwości działania i ucieczki z miejsca zagrożenia.

3 komentarze:

  1. Bojąc się zagrożeń, stajemy się niepewni, a wtedy właśnie doprowadzamy do tego, czego się obawiamy. Lęk z rozsądkiem rzadko idą w parze, a niezdecydowanie potrafi stwarzać zagrożenia trudne do przewidzenia. Zagrażają nam inni, ale i my sami sobie na wiele różnych sposobów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli coś mi zagraża, to temu czemuś staram się zagrodzić drogę dostępu do mnie i w ten sposób pozbywam się zagrożenia, które czasami potrafi wyglądać bardzo niewinnie, wręcz przyjacielsko i pozornie serdecznie. Choć wierzę w dobro, to mam też świadomość, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, tak sobie pomyślałam. Skończyłam właśnie czytać "Zawód: powieściopisarz" Murakamiego i w wielu miejscach miałam wrażenie, że piszesz podobnie. Oczywiście tematyka jest inna, bo on pisze o swoim pisaniu, o procesie pisania, o nastawieniu do pisania, nawet nie o swoich książkach, tylko o tym, czym jest dla niego pisanie i jak do tego podchodzi (przypuszczam, że jego książka o bieganiu jest podobna), ale pisze w zupełnie odmienny sposób niż przykładowo Hitchens czy Ginsberg, trudno to jednoznacznie określić słowami, to wrażenie, że on rozmawia z czytelnikiem bez wewnętrznego przymusu pokazania się ludziom jako pisarz, ale że chce zostać poznany jako człowiek, ludzki, trochę w odbiorze naiwny, ale uważny i starający się w sposób precyzyjny wyrazić to, co widzi w sobie i na zewnątrz. I takie właśnie miałam skojarzenia, że Twoje przemyślenia czyta się podobnie.

    OdpowiedzUsuń