niedziela, 28 kwietnia 2024

Muzyka

Muzyka jest bardzo ważna, co prawda nie dla każdego, ale jednak dla sporej części ludzi coś znaczy, a to coś nie jest ani małe, ani obojętne. Muzyka niesie ze sobą emocje i budzi je w nas, czasami bardzo silnie. Muzykę, lub jakiś jej gatunki, można bardzo mocno nienawidzić i unikać jak ognia albo wręcz przeciwnie – uwielbiać ją i się nią upajać niemalże bez końca, wszędzie się nią otaczając. Są ludzie, którzy nie potrafią żyć bez muzyki i jej zbawiennego działania. Muzyka jest ich terapią na wszystko i wszystkich. Dzięki muzyce można się odizolować od całego świata, całego niechcianego zła i poczuć się, jak w bezpiecznej krainie pełnej spokoju. Muzyka, zwłaszcza ta dobrze i odpowiednio dobrana, wzmacnia doznania, które przeżywamy. Potrafi być też taka nieprzeszkadzająca, niczym tło do czegoś, co robimy. To jak ją odbieramy jest także kwestią głośności, z jaką muzyki słuchamy. I nie ważne jest to, co kto słucha, ale to, że to słuchanie go uszczęśliwia, czasami pobudza do tańca, do ruchu, do działania, czasami nastaja neutralnie, a jeszcze innym razem wzrusza tak mocno, że po policzkach płyną łzy.

czwartek, 25 kwietnia 2024

Bez powrotu

Nie ma powrotu do przeszłości. To się po prostu nie udaje i nie może udać. Przeszłość jest już za tobą i nie da się jej w jakiś cudowny sposób adaptować do teraźniejszości. Przeszłość, i wszystko, co jest z nią związane, w tym także ludzie, bezpowrotnie minęła i nie wróci więcej. Przerwa i brak jakichkolwiek, nawet tych kurtuazyjnych kontaktów, tylko ugruntowuje to, co się stało, zakończenie relacji, bez względu na to, na jakim poziomie ona była. Możesz mieć nadzieję, że spotykając kogoś po wielu latach i podejmując próbę ponownej bliskości, znów wrócisz do minionych dobrych czasów, tymczasem wcale tak nie jest. Wracasz do punktu wyjścia, czyli poprzedniego zamknięcia czy to związku, czy też przyjaźni, znajomości, koleżeństwa. I choć w myślach, niczym pułapka powracają tylko i wyłącznie miłe obrazy z przeszłości, a ty dawno już zapomniałeś o tym, co się stało, dlaczego drogi dwóch bliskich sobie osób rozeszły się, doszło do oddalenia i rozstania, to w sytuacji, gdy doprowadzisz do reaktywacji kontaktów i próby powrotu do minionej bliskości, dość szybko przypomnisz sobie to wszystko, co wtedy nie grało. Wtedy wrócą wspomnienia i dawne emocje, których już nie było, te rzeczy, które miały miejsce, a były na tyle niemiłe, że przestało być możliwe dalsze kontynuowanie znajomości. Tak i teraz, gdy już wypijesz swoisty koktajl przypomnienia, nie dasz rady dalej tego ciągnąć i jak najszybciej doprowadzisz do tym razem definitywnego, ostatecznego zakończenia, bez oglądania się za siebie i w nostalgiczną przeszłość, bo to po prostu będzie w twoim interesie. W teraźniejszości nie potrzebujesz przeszłości, a próba reaktywacji doprowadzi jedynie do zabicia dobrych, miłych wspomnień.

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Ograniczenia

Jesteśmy pełni ograniczeń. Już samo życie w społeczeństwie sprawia, że nieustannie na swej drodze spotykamy zakazy, nakazy i różnego rodzaju ograniczenia. To wolno, a tamtego nie, a przecież poza przepisami i wszelkimi regulacjami są jeszcze ludzie, którzy mówią nam jak żyć, a jeśli nawet nie mówią, to też nie oznacza, że stwarzają możliwości realizacji siebie. 
Każdy człowiek w twoim życiu potencjalnie stwarza wiele możliwości, ale też oznacza jakieś ograniczenia. Jeśli chcesz być wolny, to najlepiej gdzieś na pustkowiu, powinieneś zostać sam, bo wtedy nikt nigdy ci nie powie co i jak masz robić, a czego nie robić. Wchodząc w relacje z innymi, co jest konieczne dla normalnego funkcjonowania, godzisz się na ograniczenia, które są lub z pewnością gdzieś i kiedyś się pojawią, nawet jeśli początkowo ich nie ma i jest swoista zgoda czy też przyzwolenie na wszystko.
To z powodu różnych i różnego rodzaju ograniczeń każdy z nas buduje wokół siebie grono znajomych, z którymi realizuje się na wiele różnych sposobów, ale tylko częściowo, po kawałku i nigdy w całości, nie na sto procent. A to dlatego, że na całym świecie nie istniej kopia ciebie samego, która tak samo doświadcza, interpretuje, czuje, przeżywa i ma takie same cele. Z tym lub z tą można robić jakieś konkretne rzeczy, a z tamtym lub tamtą inne, czasem wręcz zupełnie inne. Trudno jest znaleźć osobę, która szczerze i z pełnym zaangażowaniem dotrzyma ci kroku we wszystkim, co robisz i w tym, co ewentualnie zmierzasz zrobić. Czasami po prostu jest to niemożliwe, co nie powinno oznaczać niczego złego. Można realizować się na wiele różnych sposobów i z wieloma ludźmi, oczywiście nie z wszystkimi na raz i w tym samym czasie, ale tak po trochu, po kawałku. Najczęściej to właśnie tak każdy ma, a jeśli tak nie ma, to znaczy, że rezygnuje z części siebie, której nie realizuje, bo po prostu nie ma z kim. A znalezienie odpowiedniego kompana wcale nie jest łatwe. 

Czytaj też "Ograniczenia i limity". 

piątek, 19 kwietnia 2024

Testament

Jesienią się urodziłem i pewnie też jesienią umrę, bez względu na to, jaka pora roku akurat wtedy będzie. Pewnie ci, co pozostaną, będą chcieli ułożyć mnie w trumnie. Ale ja wolałbym tego uniknąć, bo zależy mi, by po śmierci moje ciało lub to, co z niego pozostanie, trafiło do ognia. I nawet po spaleniu nie chcę trafić do ziemi, z tabliczką na nagrobku. Chcę, by podczas koniecznie świeckiej ceremonii pożegnalnej, na której będzie neutralna muzyka i żadnych solistów grających na trąbce itp., prochy rozsypano w dozwolonym miejscu i bym w takiej formie pozostał anonimowy w miejscu swego spoczynku, na ziemi, a nie w niej, koniecznie w ukochanym Szczecinie, najlepiej na Ku Słońcu, na pięknym Centralnym. 

wtorek, 16 kwietnia 2024

Brak czasu

Ciągle biegasz, ciągle na nic nie masz czasu. Zawsze coś się dzieje. Coś musisz zrobić, gdzieś być, masz jakieś spotkania. To tu, to tam, z tym i z tamtym lub u tego... Wydarzają się też rzeczy nagłe i niespodziewane. Normalnie urwanie głowy. Zapominasz o kimś, kto ci akurat wadzi, rozprasza i marudzi, nie pozwalając się skupić na tym, co ważne i konieczne. A może po prostu odstawiasz od siebie osobę, która zbyt wiele od ciebie wymaga, bezmyślnie albo z refleksją, że to tylko na czas jakiś?
Tak więc czas wpłynie, i mija go coraz więcej, a ty nic z tym nie robisz, i to pomimo podjętych wcześniej deklaracji i zobowiązań. Potrzebujesz zrozumienia, spokoju i odpoczynku, dowolną ilość czasu, bez jego liczenia, bez rozliczania i tłumaczenia. W ferworze walki nie zastanawiasz się nad tym, co będzie, gdy w końcu kiedyś będziesz już wolny. Co wtedy zrobisz? Czy będzie do czego wracać? Czy będzie jeszcze osoba,  którą porzuciłeś, znikając, bo tak chciałeś, i nie miałeś czasu? A może z góry już czułeś lub wiedziałeś, co nastąpi, bo przecież brak kontaktu i informacji skutecznie leczy z zazdrości, tęsknoty i miłości.

sobota, 13 kwietnia 2024

To, co wolę

Wolę cię kochać z całego serca, nawet jeśli tylko i wyłącznie na twoich, nienegocjowanych i niekorzystnych dla mnie warunkach, niż opłakiwać po kawałku lub w większych całościach, każdego dnia, mniej lub bardziej, i tak przez lata całe, a potem bać się wykonać jakikolwiek ruch, by nie oberwać i by nie cierpieć, by nie bolało, by się już nigdy nie przypominało to, co było już wcześniej zabliźnioną raną i wydawało się dawno zapomniane. Wolę nie unikać naszych wspólnych, tych ulubionych, szczególnych, jak i zwykłych miejsc w publicznej przestrzeni, w których będzie pachniało tobą, a oczy ciągle będę widziały nieistniejące już obrazy wspólnej przeszłości. W miejscu, w którym jestem, czyli na życiowym zakręcie, udając, że zmierzam długą prostą do przodu, wolę być twą miłością niż zapomnianym bytem, który nie istnieje i nie ma znaczenia. Tylko co mi po tym, co ja wolę, skoro i tak nie mam na to żadnego wpływu, a sprawy, które mnie dotyczą, toczą się poza mną, poza moim zasięgiem i możliwościami. A ja, cokolwiek zrobię, im bardziej się zbliżę, tym bardziej pozostaję niezrozumiany, oddalony, odstawiony i pozostawiony sam sobie. 

środa, 10 kwietnia 2024

Skoszarowanie

Za mundurem panny sznurem. Tylko czy są dziś jeszcze jacyś chętni, by wbić się nie tylko w może i fajny, seksowny mundur, w którym wygląda się powabnie, ale i jednocześnie przyjąć wszystko to, co za tym idzie, w tym także skoszarowanie? Na pewno są jacyś chętni, których to kręci, ale ja do nich nie należę. Nie interesują mnie żadne formy skoszarowania, czyli bycia w mniejszym lub większym zamknięciu, gdzie ktoś mi mówi, co i kiedy mam lub mogę robić, i gdzie zdanym jest się niemal we wszystkim na łaskę lub niełaskę innych ludzi, bez względu na to, jacy się trafią - dobrzy, źli, neutralni, na co przecież w takich przypadkach nie ma się żadnego wpływu. Jest jak jest! A właśnie takie "Jest jak jest!" nie odpowiada mi i wiem, że nie jest dla mnie. 
Nie zamierzałem w ogóle, ale w końcu stało się i musiałem - spróbowałem, nie dlatego, ponieważ chciałem zobaczyć jak to jest, ale dlatego, że tak właśnie zadziałała siła wyższa, no i w tym konkretnym przypadku określone procedury. Zostałem i byłem skoszarowany. Dla mego własnego dobra poddałem się całej procedurze. 
Miejscem skoszarowania może być w skrajnych przypadkach areszt śledczy lub więzienie. W przypadkach bardziej oczywistych, w których wcześniej można podjąć jakąś decyzję, miejscem skoszarowania może być jednostka wojskowa, jakiś obóz, na przykład terenowy, szkoleniowy, kolonie, seminarium duchowne i później kapłaństwo, bursa szkolna, w mniejszym zakresie akademik i sanatorium, no i w końcu szpital. Te wszystkie miejsca są dla mnie przygnębiające, a ponieważ nie są w stanie zapewnić odpowiednich warunków i komfortu na dobrym poziomie, tak jak to jest w domu, mieszkaniu lub choćby hotelu, które można samemu wybrać, dostosowując do swoich możliwości i potrzeb, dlatego odbierają człowiekowi prywatność i intymność. W instytucjach, w których działają procedury, ty sam stajesz się ich częścią i trybem zależnym od wypracowanej rutyny pracowników. Robią z tobą w zasadzie to, co chcą, a ty tylko podpisujesz kolejne zgody i nawet nie wiesz na co, bo pewnie gdybyś miał świadomość, to byś się nie zgodził. Jeśli cierpisz, to w zasadzie nikt nic nie może z tym zrobić. I choć nie jesteś pierwszym człowiekiem na tej drodze, to wiesz tylko jedno, że musisz przetrwać ten zły czas, choć zwykle nie masz pojęcia jak. Potem będzie już dobrze. Zapomnisz złe chwile, które tak długo się ciągnęły i trwały, trwały, trwały w nieskończoność. Smutek i ból z czasem miną, i znów pojawi się uśmiech na twarzy, a potem radość z życia. Stawką może tu być nawet twoje życie lub zdrowie, albo choćby tylko - jakże ważne dla kogoś kochającego wolność - przyspieszenie wyjścia ze strefy skoszarowania. No ale to nie zawsze i wszędzie jest możliwe, dlatego ile tylko się da, należy unikać wszelkich form skoszarowania.
Koniecznie trzeba też zawsze pamiętać o skoszarowanych, pisać, dzwonić i ich odwiedzać, by w ten sposób skrócić im czas pobytu w tym miejscu, skrócić cierpienia i udzielić swego wsparcia, które z pewnością docenią i nie zapomną. 

niedziela, 7 kwietnia 2024

Ból i cierpienie

Na świecie jest bardzo dużo bólu i cierpienia, a przecież ani ból, ani cierpienie wcale nikogo nie uszlachetniają, w niczym nie pomagają i do niczego dobrego nie prowadzą. I chociaż jest tyle sposobów, by temu zaradzić, trudno pozbyć się wrażenia, że zamiast odejmować, ciągle tylko dodajemy. Do tego, co od nas kompletnie niezależne, dochodzą jeszcze ból i cierpienie, których każdego dnia można by uniknąć, ale w zasadzie nikt tego nie robi. Ból i cierpienie zadajemy sobie nawzajem, innym, bliskim i dalszym, krewnym, rodzinie, przyjaciołom i znajomym, kolegom, współpracownikom, jak i zupełnie obcym ludziom, zadajemy na wiele różnych sposobów i okazji, kierując się różnymi motywacjami i przesłankami.
Ból i cierpienie, zarówno psychiczne, jak i fizyczne, nie są nikomu do niczego potrzebne, ale niejednokrotnie są serwowane niczym wykwintne, pyszne dania, podawane na tacy i nawet zachwalane. Wypada się poczęstować tymże wykwintnym poczęstunkiem, podobnie jak na stojącym przyjęciu z cateringiem, by zachować się grzecznie wobec gospodarzy lub by sprawdzić im tym przyjemność. Głodni czegoś, na ogół bardzo konkretnego, nawet nie zauważamy, że zamiast tego, co naprawdę potrzebujemy, jako suplement lub zamiennik bierzemy nie to, co naprawdę chcemy, ale co nam się trafia, co dostajemy podetknięte pod nos, na ogół przez innych, a nie z własnego wyboru. A że akurat na początku dobrze to pachnie, zatem łapiemy się na to niczym ryby na haczyk, a potem w bólu cierpimy. 

czwartek, 4 kwietnia 2024

Mężczyzna i kompan

W każdym mężczyźnie jest chłopiec, mały urwis lub młodzieniec pełen energii, gotowy, by dać się porwać korzystnej chwili, która właśnie nastała, stosownej okazji do swoistego lotu i odlotu w otwarte, niczym nieograniczone, nie tylko niebieskie przestrzenie. Najlepiej z kompanem u boku, który nie tylko będzie mu towarzyszył, inicjował różne rzeczy, doprowadzał do radości i łez, tych ze śmiechu, oczywiście, ale również, w razie potrzeby nie wycofa się i nie ucieknie, co najwyżej pobiegnie, ile sił w nogach, po pomoc. Będzie też wsparciem, pomocnym ramieniem, opoką, pewnikiem na kolejny, następny dzień, tydzień, rok. Nic nigdy nie będzie już się kończyło, lecz tylko przechodziło z jednego stanu w drugi. Koniec czegoś będzie zawsze początkiem nowego, i tak bez końca. Bo to przygoda skrojona na życie, a nie tylko jakąś jego część, fragment. Przygoda na dobre i złe. A mężczyzna zawsze znajdzie czas na kompana, nawet jeśli ciągle tylko jest zapracowany i zajęty. Ci dwaj, razem  znajdą możliwości i sposoby, by połączyć dwa osobne działania w jedno wspólne.
Kompan dla mężczyzny to taki brat, którego nigdy nie miał, a może nawet ktoś jeszcze ważniejszy od brata, bo kompan jest przy mężczyźnie nie ze względu na rodzinę i wynikającą stąd wspólnotę, lecz z wyboru, świadomie, bo chce. A to nigdy niewypowiedziane chcenie jest w tym wszystkim chyba najważniejsze. Uskrzydla i sprawia ogromną, najczęściej nieuświadomioną przyjemność, satysfakcję, dumę i zadowolenie z tego, że spośród tylu ludzi, którzy są wokół każdego z nas, zostało się dostrzeżonym i wybranym. Kompan klepnie po ramieniu, bratersko przytuli i będzie się cieszyć już tylko na sam twój widok i spotkanie. Sam coś wymyśli lub poczeka na ciebie, a może też obaj wpadniecie na jakiś pomysł, by razem robić coś fajnego, co wam obu przyniesie przyjemność i zadowolenie, i dodatkowo jeszcze, choć przecież już wcale nie musi, to jednak jeszcze bardziej was do siebie zbliży. I tak za każdym razem, w braterskiej bliskości.

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Prima aprilis

Los lubi się śmiać, także ze mnie i z moich planów, zwłaszcza tych wypowiadanych na głos. Gdy tylko czegoś chcę albo konkretnie nie chcę, wówczas, może nie od razu, niczym klaśnięcie w dłonie, ale właśnie to się dzieje, prędzej lub później. I to nie w Prima aprilis, ale co dnia, dlatego staram się i uważam, by żadnego z życzeń nigdy nie wypowiadać ze słowem NIE lub ironicznie, gdyż taki przekaz zostaje inaczej odebrany. Los czy opatrzność nie zna ironii ani słowa NIE, nie czyta też między wierszami, nie domyśla się i sobie za mnie nie dopowiada, a jeśli to robi, to tylko na swój sposób i w swoim stylu, który każdy świadomy wcześniej lub później sam pozna.
Każdego dnia nagle i zupełnie niespodziewanie, w różnych miejscach i okolicznościach, tuż przede mną wyrastają jacyś obcy ludzie, by spotkać się ze mną w tym samym miejscu, zupełnie tak, jakby było zbyt mało miejsca na ziemi i dlatego na jednym metrze kwadratowym lub w bardzo bliskiej przestrzeni musi być kilka osób na raz, w jednym i tym samym czasie, momencie, chwili. I to nawet wówczas, gdy wszędzie dookoła jest pusto i pełno przestrzeni. Jestem niczym magnes przyciągający metal. Ja przyciągam ludzi. Oni pojawiają się zawsze wokół mnie i w mojej przestrzeni, i - świadomie lub nie - naruszają ją. To nie te, właściwe osoby, o które chodzi zawsze i przez całe życie, ale ludzie obcy, przpadkowi, których normalnie nikt nie ma tak blisko w swoim pobliżu. Każdy ma jakąś przestrzeń, własną intymną strefę bezpieczeństwa, a ja w przestrzeni publicznej muszę uciekać, ponieważ bardzo często jestem otoczony i osaczony. To wtedy właśnie czuję, jak bardzo los się ze mnie śmieje i gra w grę Prima aprilis.