czwartek, 12 grudnia 2024

Dziecko w nas (raz jeszcze)®

Podróż do wnętrza małego urwisa, którego wciąż masz w sobie 
Każdy z nas kiedyś był dzieckiem i – czy tego chce, czy nie – wciąż nosi je w sobie. Ten mały rozrabiaka czasem jest zadbany i szczęśliwy, czasem zaniedbany, a zdarza się, że czuje się całkiem opuszczony. Nasze wewnętrzne dziecko spogląda z przerażeniem na wszystkie dorosłe obowiązki i z absolutną pewnością nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Woli własny świat, w którym rzeczy można nazywać po swojemu, lenić się bez wyrzutów sumienia i unikać poważnych zobowiązań, jak zmywanie naczyń czy płacenie rachunków.

Mały specjalista od wielkich emocji 
Wewnętrzne dziecko to mistrz emocji bez filtra. Gdy coś mu nie pasuje, nie będzie się cackać – obraża się, gniewa, dąsa! Potrafi też tupnąć nogą, gdy coś idzie nie po jego myśli, a jeśli ktoś go zirytuje, nie ma problemu, by zabrać swoje „zabawki” – nawet te, które wcześniej ofiarowało z uśmiechem. W końcu, kto mu zabroni zmienić zdanie? Takie dziecko, jak to dziecko – bez skrępowania da upust emocjom. Jak magnes przyciąga je wszystko, co nowe i nieznane – i to właśnie do tych nowości będzie dążyć z całą swoją energią.  

Konflikty dorosłego z dzieckiem – walka o dominację 
To wewnętrzne dziecko potrafi nieraz skomplikować relacje międzyludzkie. Ignorowane lub zepchnięte na bok, może reagować impulsywnie: obrazi się, zignoruje wiadomość, albo milczeniem odpowie na każdą próbę kontaktu. Dla dorosłego łatwo znaleźć racjonalne uzasadnienie takiego zachowania, jednak prawda jest prosta – to dziecko pragnie być dostrzeżone, usłyszane, chce, by ktoś zrozumiał jego emocje i zobaczył świat z jego perspektywy. Nawet jeśli wygląda to czasem dość… dziecinnie.

Jak dogadać się z wewnętrznym dzieciakiem? 
Zamiast chować to dziecko głęboko w sobie, warto pozwolić mu czasem przemówić – choćby wtedy, gdy naprawdę warto tupnąć nogą albo spojrzeć na świat przez różowe okulary. Nasze wewnętrzne dziecko przypomina nam o tym, jak dobrze jest być spontanicznym, cieszyć się chwilą i czasem odłożyć powagę na półkę. To nie znaczy, że mamy zapomnieć o odpowiedzialności dorosłego, ale że możemy pozwolić sobie na chwilę beztroski. Im bardziej rozumiemy to dziecko w sobie, tym łatwiej budować relacje pełne autentyczności i śmiechu. 
W końcu, to nie nasze wypełnione obowiązkami kalendarze nas do siebie zbliżają, a właśnie te chwile, gdy dajemy sobie prawo, by znów poczuć się jak dzieci. 
Odkrywanie swojego wewnętrznego dziecka to piękna okazja, by na świat spojrzeć z lekkim przymrużeniem oka.

® RyS & SI

(Czytaj też wpis pt. "Dziecko w nas"). 

1 komentarz:

  1. Jak długo powinna trwać chwila, żeby można ją było nadal nazwać chwilą? Czy kilkanaście lat to nadal chwila?

    OdpowiedzUsuń