Łatwo bagatelizować innych ludzi i to, co robią, czym się zajmują, nie dając im jednocześnie wiary w to, że na tyle, na ile mogą i umieją, dobrze, starannie i mądrze gospodarują swoim czasem oraz należycie i sumiennie wykonują obowiązkami, które na nich ciążą. Ta łatwość bagatelizowania raczej nigdy nie dotyczy samooceny, która bez względu na wszystko, zwykle jest pełna wspaniałomyślnej wyrozumiałości. No cóż... Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tu funkcjonują dwa systemy miar. Jedną miarą jest ta, stosowana w stosunku do innych ludzi, a drugą ta, stosowana w stosunku do siebie samego. I choć tak być nie powinno, i choć powinna istnieć jedna i ta sama miara dla każdego, to jednak dość często można spotkać ludzi mierzących na dwa sposoby i tylko w naprawdę nielicznych przypadkach odbywa się to na własną niekorzyść, gdyż jednak dla większości miara pracuje na własną korzyść, jednocześnie stawiając innych w złym świetle, położeniu. Zupełnie tak, jakby jedni byli lepsi od innych, ulepieni z innej gliny i cudownie wolni od wszelkich ludzkich przywar i pokus.
Z pewnością wszyscy nie jesteśmy jednakowi. Może jedni są lepsi od drugich, a drudzy gorsi od innych, ale wystarczy tylko zamienić się miejscami, by dość szybko okazało się, że pewne mechanizmy działają podobnie na każdego, gdyż są takie miejsca, sytuacje i okoliczności zmieniające dobrych ludzi w tych złych, a złych - w tych dobrych. To się dzieje niemal automatycznie i wynika z różnych uwarunkowań, w tym i tych historycznych, oraz ze sposobu wychowywania i nauki. Nieliczne wyjątki tylko potwierdzają tę regułę. I nie pomoże żadna podwójna miara, gdyż nagość króla idącego bez szat jest aż nadto widoczna, jednak niestety, wyłącznie dla tych, którzy naprawdę są neutralni, mierząc wszystkich równo jedną miarą i mając odwagę, by widzieć prawdę taką, jaka ona jest, bez względu na wszelkiego rodzaju sympatie lub antypatie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz