Cierpienie można
zadać komuś zarówno prawdą, jak i kłamstwem. Tak samo, jak są prawdy zupełnie
niewiarygodne, brzmiące jak wymyślone bzdury, a także kłamstwa – może i wiarygodne,
ale nie do wybaczenia, tak samo są też kłamstwa dość łatwo wybaczalne i prawdy
nie do wybaczenia.
Najlepiej nigdy nie kłamać, ale skoro już z jakichś powodów do tego doszło, to lepiej już trzymać się kłamliwej wersji niż to potem odkręcać. Rzecz jednak w tym, że wcześniej chlapnięte kłamstwo po jakimś czasie, o czym wcześniej się w ogóle nie myśli, może zacząć być uciążliwe i niewygodne. Bo jeśli skłamałeś, a później kilkukrotnie to kłamstwo uwiarygodniłeś, to gdy potem, na końcu przyznasz, że to, co powiedziałeś na początku było nieprawdą, to wcale niczego nie wyjaśnisz ani nie załatwisz. Co więcej – stracisz wiarygodność i zaufanie, a wszystko to, co od tej chwili będziesz mówił, będzie poddawane w wątpliwość, a może nawet sprawdzane. Osoba okłamana nie będzie sobie radzić z tym zaplątaniem. Ponadto raz utracone pełne zaufanie trudno będzie odzyskać, a jeśli się to uda, to zwykle tylko do pewnego stopnia, poziomu, pułapu.
A co jeśli okaże się, że samo odwołanie kłamstwa - tego, co zostało wcześniej powiedziane – było kłamstwem powiedzianym tylko po to, by jakoś wyjść z opresji, w której znalazł się kłamiący? Kto jest i będzie w stanie połapać się w tym wszystkim, co jest tak zakłamane?
Życie, ludzie i różne zdarzenia widziane poprzez emocje, jak i zupełnie na spokojnie. Prawda uniwersalna dla wszystkich oraz jednostronna, mająca zachęcać do myślenia, reagowania i polemiki
środa, 23 października 2024
Odwołane kłamstwo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Stale ktoś kogoś porównuje. Sam niemal nieustannie porównujesz i jesteś porównywany do kogoś innego lub nawet kilku innych. Ja...
-
Każdy człowiek ma wokół siebie jakieś otoczenie. Nie chodzi tu o tereny, wokół których mieszka, chociaż i one mogą być bardzo atrakcyjne ...
-
Agresor to ktoś, kto pierwszy atakuje, szczególnie wtedy, gdy nikt się nim nie zajmuje. To on zajmuje się wszystkimi i wszystkim, nawet ty...
-
Teoretycznie nikt nie lubi być na smyczy, czyli na uwięzi, którą ktoś trzyma w swoich rękach. Jako ludzie naturalnie chcemy być wolni i żyć...
-
Niemal każdemu dość łatwo przychodzi krytyczna, surowa ocena innych ludzi, której nie towarzyszy dłuższa obserwacja ani tym bardziej próba z...
-
Urojenia to taka wyższa forma życia marzeniami bardziej niż rzeczywistością, w której nad tym co jest, przeważa forma życzeniowa, czyli...
-
Solo to stan, w którym wreszcie masz czas na to, żeby zająć się sobą, swoimi sprawami, swoimi myślami. Cisza, spokój, zero rozpraszaczy – to...
-
Czy da się powiedzieć wszystko? Czy trzeba wszystko mówić, takie wszystko od A do Zet? Czy w ogóle jest to możliwe? Czy po tym, jak powie si...
-
Można spaść z nieba niczym z najwyższego piedestału, na którym się było. Można też po prostu samemu zejść z tej wysokości na niższy poziom. ...
-
Można żyć własnym życiem, mieć pomysł na siebie, na spędzanie wolnego czasu i samemu wychodzić z wszelkiego rodzaju inicjatywą. Można opowia...
„Najlepiej nigdy nie kłamać, ale skoro już z jakichś powodów do tego doszło, to lepiej już trzymać się kłamliwej wersji niż to potem odkręcać.” No dość interesujące podejście 😀
OdpowiedzUsuńW ramach pokemiki pozwolę sobie się nie zgodzić. Nie, nie jest lepiej podtrzymywać kłamstwo, jeśli się skłamało, bo nawet jeśli my tkwimy w kłamstwie, świat nie tkwi w tym samym miejscu, co oznacza, że kłamstwo poszerza swoje terytorium. Pęcznieje. I nawet jeśli uda nam się utrzymać je w ryzach i nie dopuścić, by wyszło na jaw, czyli na zewnątrz nas, to nadal rozsadza nas od środka. Dlatego lepiej to pęcznienie powstrzymać. Spuścić to śmierdzące powietrze z balonu, zanim go rozerwie.
OdpowiedzUsuńPolemiki, oczywiście. Ale co ja tam będę się wykłócać z niewydolną autokorektą.
OdpowiedzUsuńW tym wpisie pojawiło się dziś istotne uzupełnienie w postaci całego pierwszego akapitu, którego tu wcześniej nie było. Miłej lektury!
OdpowiedzUsuńTen dodatek niczego nie tłumaczy.
UsuńPowiedz, bo trudno mi uwierzyć, że widzę to co widzę, a podobno tego bloga prowadzi mężczyzna grubo po pięćdziesiątce. I aż dziwi mnie, że nikt poza mną nie reaguje na to, co wygadujesz. Twierdzisz, że kiedy się skłamało, a następnie kilkakrotnie uwiarygodniło swoje kłamstwo, to należy już do końca życia brnąć w kłamstwo, bo jeśli się do niego przyzna, to straci się wiarygodność? Czym dla Ciebie jest wiarygodność? Bo dla mnie wiarygodność to wewnętrzna zgodność z tym, co się głosi. Zatem jeśli wiesz, że kłamiesz, i na dodatek w to kłamstwo brniesz, a jest ono czymś innym niż to, co wiesz, to nie ma mowy o spójności, czyli nie ma mowy o wiarygodności - taka osoba jest z gruntu niewiarygodna i niegodna zaufania. W kłamstwo to może sobie próbować brnąć mały chłopczyk, który sika w majty ze strachu, że jeśli przyzna się przed matką, że to on zjadł ostatniego batonika, to dostanie lanie. Dorosły człowiek ma świadomość, że wyłącznie przyznając się go tego, że skłamał, jest w stanie odzyskać wiarygodność. Jesteś pięcioletnim chłopczykiem, że nawet jeśli Ci się to tłumaczy, nadal nie jesteś w stanie takiej prostej prawdy ogarnąć?
OdpowiedzUsuń