Na pozór wszystko wydaje się normalne i
wszyscy normalni, ale gdy tylko dochodzi do mniej lub bardziej przypadkowej wymiany
zdań pomiędzy ludźmi, którzy się nie znają i nic nie wiedzą o sobie nawzajem, a
zwłaszcza o swoich poglądach, wówczas bardzo szybko zupełnie niewinna, prosta i
nieskomplikowana sytuacja może się zmienić w napięcie, którego siła będzie się
domagała rozładowania. Wielu ludzi chodzi po ulicach napiętych do granic
możliwości. Czy są tego świadomi? Czy wiedzą co i dlaczego się z nimi dzieje? Są
niczym tykające bomby, którym naprawdę niewiele trzeba, by wybuchnąć i siać
zniszczenie.
Dookoła, gdy tylko
wystarczająco dobrze się rozejrzeć, dużo napięcia w ludziach, nerwów, złości, a
nawet agresji. To wszystko może wynikać z sytuacji, w której od marca 2020 roku
wszyscy się znaleźliśmy w związku z pojawieniem się na świecie wirusa, którego
ja nazywam świrusem. Rządy poszczególnych państw zabrały swoim obywatelom znaną
i lubianą wolność, no…, może nie wszystkim, ale na pewno tym, którzy z niej
korzystali. Swoimi postanowieniami rządzący z jednego kraju zaczęli wpływać
także na życie nawet tych ludzi, którzy mieszkają poza granicami ich jurysdykcji
i nie są ich obywatelami, bowiem swobodne przemieszczanie zostało ograniczone
lub uciążliwie utrudnione. Zniknęła przewidywalność i możliwość planowania
nawet z dużym wyprzedzeniem. Pojawiła się niepewność nawet o najbliższe
godziny, a co dopiero o tygodnie, miesiące i lata. To rodzi napięcia. Nikt nie
wie, co będzie dalej, jutro. Kto może to wiedzieć i powiedzieć? Istnieje też
obawa, że takie ręczne sterowanie i mówienie innym co i jak mają robić, jak żyć
i się zachowywać, spodoba się i pozostanie nie tylko na czas konieczny, ale i
na dłużej, niepozornie i niezauważalnie co najmniej dla niektórych ludzi zamieniając
się w dyktaturę. Bo gdy ludzie szanują tylko i wyłącznie samych siebie, ale innych
już niekoniecznie i wręcz nimi pogardzają, jakby byli nie tyle kimś, ale wręcz czymś niższym, gorszym,
głupszym, gdy szukają powodów do pokazania swojej wyższości i gdy chodzą napięci,
to w końcu coś się wydarzy, bo po prostu wydarzyć się musi.
Poza tą dobrą i
pożądaną energią, niemal wszędzie dookoła jest też dużo tej złej energii, która
buzuje w ludziach i staje się groźna. Napięcie trzeba rozładować, to jasne i
oczywiste, ale każdy powinien to zrobić w sposób, który dla nikogo innego nie
będzie stanowił nawet najmniejszego zagrożenia.
Życie, ludzie i różne zdarzenia widziane poprzez emocje, jak i zupełnie na spokojnie. Prawda uniwersalna dla wszystkich oraz jednostronna, mająca zachęcać do myślenia, reagowania i polemiki
niedziela, 30 sierpnia 2020
Napięcie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Stale ktoś kogoś porównuje. Sam niemal nieustannie porównujesz i jesteś porównywany do kogoś innego lub nawet kilku innych. Ja...
-
Każdy człowiek ma wokół siebie jakieś otoczenie. Nie chodzi tu o tereny, wokół których mieszka, chociaż i one mogą być bardzo atrakcyjne ...
-
Agresor to ktoś, kto pierwszy atakuje, szczególnie wtedy, gdy nikt się nim nie zajmuje. To on zajmuje się wszystkimi i wszystkim, nawet ty...
-
Teoretycznie nikt nie lubi być na smyczy, czyli na uwięzi, którą ktoś trzyma w swoich rękach. Jako ludzie naturalnie chcemy być wolni i żyć...
-
Niemal każdemu dość łatwo przychodzi krytyczna, surowa ocena innych ludzi, której nie towarzyszy dłuższa obserwacja ani tym bardziej próba z...
-
Urojenia to taka wyższa forma życia marzeniami bardziej niż rzeczywistością, w której nad tym co jest, przeważa forma życzeniowa, czyli...
-
Solo to stan, w którym wreszcie masz czas na to, żeby zająć się sobą, swoimi sprawami, swoimi myślami. Cisza, spokój, zero rozpraszaczy – to...
-
Czy da się powiedzieć wszystko? Czy trzeba wszystko mówić, takie wszystko od A do Zet? Czy w ogóle jest to możliwe? Czy po tym, jak powie si...
-
Można spaść z nieba niczym z najwyższego piedestału, na którym się było. Można też po prostu samemu zejść z tej wysokości na niższy poziom. ...
-
Można żyć własnym życiem, mieć pomysł na siebie, na spędzanie wolnego czasu i samemu wychodzić z wszelkiego rodzaju inicjatywą. Można opowia...
Do napięć dochodzi wszędzie, nawet tam, gdzie wszyscy, jak się okazuje tylko z pozoru, wydają się rozluźnieni, a mianowicie w miejscowościach nadmorskich, gdzie ludzie przebywali na urlpach. Byłem świadkiem takiej sytuacji, gdy od słowa do słowa dwaj panowie z sąsiadujących ze sobą stolików gotowi byli skoczyć sobie do twarzy. Masakra!
OdpowiedzUsuńNie lubię się napinać, ale chyba jeszcze bardziej nie lubię, gdy inni się napinają i tym swoim napięciem niepokoją innych ludzi, zwłaszcza tych najbliższych.
OdpowiedzUsuńCzasami też mam takie napięcie, że aż muszę wystrzelić jak z procy. A właściwie to mnie muszą wystrzelić... ojej.
OdpowiedzUsuń