Przeczulica to inaczej nadwrażliwość,
zbyt intensywne, mocne, głębokie reagowanie na nawet drobne, małe, nieważne,
niewarte specjalnej uwagi, zainteresowania i zaangażowania sytuacje. To reakcja
na ludzi i ich emocje, zwłaszcza te, postrzegane obiektywnie lub całkiem
subiektywnie, jako negatywne, złe, krzywdzące, upokarzające, poniżające. Może
chodzić o wyśmiewanie się, kpienie lub drwienie, i choć może być to podawane w
żarcie, osoba z przeczulicą i tak odbiorze to jako cios, nawet jeśli nie
bezpośredni, zadany od razu, to choćby jako pośredni, odebrany po jakimś
czasie, gdy dotrą do głowy i odpowiednio poukładają się wszystkie sygnały i
okoliczności tego, co miało miejsce, co się wcześniej wydarzyło.
Niejednokrotnie bowiem jest tak, że ranimy innych w zwykłej rozmowie, kpiąc
sobie i drwiąc z tego, co dla nich jest ważne, podczas gdy sami bronimy swoich
wartości. Skoro zatem te nasze ważne rzeczy zasługują na szacunek, to pozwólmy,
by inne, ważne dla kogoś jego sprawy także mogły takie pozostać. Każdy ma prawo
mieć swoje zdanie, każdy ma prawo przy nim trwać, nawet jeśli się myli, i nie
ma najmniejszego powodu, by w sposób nachalny, bezczelny i brutalny ingerować,
próbując nakłonić kogoś do zmiany jego własnych poglądów na nasze, jako te
jedyne słuszne, właściwe. Wszyscy nie myślą i nie działają w ten sam sposób, i
na szczęście nie muszą, o czym niektórzy jakby zapominają. Nie istnieje już
jeden wiodący model, w którym wszyscy musimy tkwić. Nie musimy myśleć tak samo
i w taki sam sposób popierać to samo i tych samych.
Przeczulicę albo się ma,
albo nie ma. To przypadłość, z którą trudno się żyje, bo wszystko boli lub
boleć może, gdyż to swoiste odczuwanie bólu istnienia. Ból sprawia nawet to, a
może zwłaszcza to, nad czym inni ludzie przechodzą do porządku dziennego i w
ogóle nie zawracają sobie tym głowy. Przeczulica to specyficzny, indywidualny,
spersonalizowany sposób postrzegania rzeczywistości, ludzi, świata, tego, co i
jak się dzieje. Dla przeczulonego naprawdę niewiele lub nic nie jawi się jako lekka,
łatwa i przyjemna sprawa. Okoliczności bywają tylko mniej lub bardziej ciężkie.
Dzięki przeczulonym można nauczyć się wrażliwości na drugiego człowieka, można
poznać nowe obszary życia i sposoby ich widzenia, inne, różne, co jednak nie
oznacza, że gorsze lub niewłaściwe. Przeczuleni mogą nauczyć innego sposobu
myślenia. Warto z tego skorzystać.
Nadwrażliwość to rzecz względna, zwłaszcza dla osoby, która rzeczywiście jest nadwrażliwa i nie zna innego siebie, chociaż widzi u innych, jak wiele rzeczy jest im obojętnych, w tym również różne sposoby rozstrzygnieć.
OdpowiedzUsuńAni znieczulica, ani przeczulica nie są dobre. Trzeba zawsze dbać, by być gdzieś pośrodku, choć często to jacy jesteśmy nie jest sprawą wyboru. Można, a może wręcz należy próbować zmieniać siebie.
Znam ludzi nadmiernie przeczulonych, nadwrażliwych. Do pewnego momentu jest wszystko fajnie, a potem staje się to trudne do wytrzymania. To skupienie na sobie jest wręcz obłędne. Bardzo łatwo można ich dotknąć i urazić. Wytrzymuję tylko może jakąś dłuższą chwilę, a potem nie daję rady, wymiękam i odpadam, chociaż… jest coś na plus – można się uczyć przy nich cierpliwości i opanowania.
OdpowiedzUsuńTroye Sivan - Bloom
https://www.youtube.com/watch?v=41PTANtZFW0