Dzieci to błogosławieństwo i nasza
przyszłość, a jednocześnie największe przekleństwo, z którym każdy musi się
zmierzyć, nawet wówczas, gdy sam jest bezdzietny. Bo dzieci są zawsze gdzieś w
pobliżu i każdy jest w ich zasięgu. Z jednej strony małe, bezbronne, całkowicie
zdane na dorosłych, a z drugiej trudne do opanowania pod każdym względem. Im
starsze, tym bardziej kontaktowe, a później zwykle tylko coraz mniej. Dla niektórych ludzi dzieci to
jedyna możliwość, by dla kogoś stać się autorytetem, pierwszym nauczycielem, wyrocznią
wiedzącą wszystko najlepiej, swoistym przewodnikiem, szefem podejmującym różne małe
i wielkie, życiowe decyzje, nawet wówczas, jeśli jest w tym zupełnie
beznadziejny.
Dzieci może mieć niemal każdy i to bez żadnych dokumentów, zezwoleń, pozwoleń, bez jakichkolwiek predyspozycji, uprawnień, doświadczeń, a jak już je ma, to na własność, rozstrzygając o ich losie. Dzieci pozwalają być kimś lepszym niż jest się w rzeczywistości, sprawiają, że trzeba dać radę nawet wówczas, gdy jest się bardzo zmęczonym. Mogą też działać zupełnie odwrotnie, wyzwalając rzeczy trudne do przewidzenia, ekstremalne zachowania, o które nie sposób było wcześniej się podejrzewać lub wzmacniając wszystko to, z czym wcześniej samemu sobie nie radziło.
Dzieci może mieć niemal każdy i to bez żadnych dokumentów, zezwoleń, pozwoleń, bez jakichkolwiek predyspozycji, uprawnień, doświadczeń, a jak już je ma, to na własność, rozstrzygając o ich losie. Dzieci pozwalają być kimś lepszym niż jest się w rzeczywistości, sprawiają, że trzeba dać radę nawet wówczas, gdy jest się bardzo zmęczonym. Mogą też działać zupełnie odwrotnie, wyzwalając rzeczy trudne do przewidzenia, ekstremalne zachowania, o które nie sposób było wcześniej się podejrzewać lub wzmacniając wszystko to, z czym wcześniej samemu sobie nie radziło.
Dzieci i wszystko, co z
nimi jest związane, to prawdziwa wielka niewiadoma, największa, jaka tylko może
się pojawić w życiu każdego człowieka, kompletnie nieprzewidywalna, nieobliczalna,
nieokiełznana, bardzo kosztowna, a mimo to nieustannie pożądana, zwłaszcza
przez kobiety. Dzieci nie można sobie wybrać, tak samo, jak i one nie mogą
sobie wybrać rodziców. Ma się je na czas jakiś, a wychowuje niekoniecznie
zawsze dla siebie i z okazywaną w zamian wdzięcznością. Kłopoty bywają nawet wówczas,
gdy są już dorosłe. Dzieci zmieniają całe życie i wszystko
to, co było przed ich pojawieniem się. Są ogromnym ryzykiem, niczym skok na głęboką wodę, który
wykonywany jest nie do końca świadomie, co jednak może być dobre, bo gdyby zawczasu
wiedziało się o wszystkich trudnościach koniecznych do pokonania, wówczas
pewnie decyzje o posiadaniu dzieci byłyby z łatwością, jednoznacznie odrzucane i
traktowane jako zbyt mocno, sztucznie przereklamowane.
Dzieci się nie posiada. Nie posiada się drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńW sprawie dzieci prawie wszyscy robią dobrą minę do złej gry i chcą, by inni nie mieli lepiej, życząc i zachęcając do posiadania potomstwa, a potem już każdy na własną rękę musi się zmagać z niewdzięcznymi rolami obsługi i wychowania, a nawet kochania, co przynajmniej w niektórych przypadkach bywa bardzo trudne.
OdpowiedzUsuńMiłego letniego weekendu! :-)
Niektórzy dorośli potrafią odstawić prawdziwą dziecinadę, ale to już chyba inny temat...
OdpowiedzUsuń