wtorek, 4 lutego 2020

Rozwód


Są śluby i są rozwody. O ile śluby wydają się sukcesem, o tyle rozwody – porażką. 
Ludzie najpierw pobierają się, przy okazji składając przysięgę, że aż po grób będą ze sobą razem, w zdrowiu i chorobie, w miłości, wierności i uczciwości, a potem coś się zmienia i tę przysięgę postanawiają nie tylko złamać, ale też ją unieważnić, anulować, zupełnie jakby nic nie oznaczała lub jakby nigdy wcześniej nie miała miejsca. Faktem jest, że ludzie się zmieniają, i to niekoniecznie z dobrych na jeszcze lepszych, ale najczęściej z tego, jacy są – bez względu na to, jacy są – na gorszych. W ramach takiej przemiany z dobrych, miłych, życzliwych i pomocnych sobie nawzajem stają się źli, opryskliwi, leniwi i uciążliwi. Zamiast kochać się, przyjaźnić i dbać o siebie nawzajem, zaczynają walkę, kłótnie, konfrontacje, które powodują wzrost wzajemnej niechęci. Zamiast męczyć się ze sobą, postanawiają się rozwieść, bowiem w takich okolicznościach rozwód wydaje się najlepszym rozwiązaniem, które uratuje dwoje ludzi i pozwoli im na nowe ułożenie sobie życia z kimś innym.
Są jednak rozwody niechciane lub chciane wyłącznie przez jedną ze stron. Te rozwody są bardzo problematyczne, bolesne, a nawet dramatyczne, bowiem z takich rozwodów nigdy nie będą zadowolone dwie uczestniczące w nim strony. Rozwody niechciane to takie, do których dochodzi nie za bardzo wiadomo po co i dlaczego. Gdzieś, w którymś momencie związku pojawia się kłamstwo, które zaczyna żyć własnym, niewiadomym i trudnym do przewidzenia życiem. To kłamstwo w końcu, wcześniej lub później doprowadza do rozwiązania ostatecznego. Zamiast pracować nad związkiem, małżeństwem, stawiana jest alternatywa – rozwód, który ma być rozwiązaniem na wszystko, lekiem na całe, nawet to wyimaginowane zło. Co ciekawe, często to, co ma być wolnością następującą po małżeństwie i rozwodzie, bardzo szybko okazuje się trudną do pokonania rzeczywistością w samotności, i to nawet wówczas, gdy obok jest już jakaś inna, nowa osoba. Wydaje się wówczas, że sprawy zaszły na tyle za daleko, że nie da się już tego odwrócić i z wszystkiego wyjść z dobrą twarzą (czyżby? czy aby na pewno?). Dlatego brnie się dalej w coś, co w ogóle nie powinno mieć miejsca. 
Potrzeby, tak ważne choćby tylko dla jednej ze stron, najczęściej okazują się możliwe do zrealizowania w ramach istniejącego związku, bez koniczności jego burzenia. Konsekwencje rozwodu bez większego, głębszego zastanowienia bywają bardzo bolesne, odczuwalne przez długie lata i to nawet dla tej strony, która do niego z sukcesem parła i ostatecznie doprowadziła. Nie ma zwycięzców, są tylko przegrani, zatem po rozwodzie trudno świętować, nie ma z czego się cieszyć, nie ma komu gratulować, no chyba że jednego – głupoty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz