Najprostsze, co można zrobić, to zaufać: – Uff, uff… Nie
zawsze jednak od tego się zaczyna, choć bywa, że na tym kończy, co wcale
niekoniecznie oznaczać musi zaufanie.
Zaufanie jest lepsze niż jego brak, zwłaszcza na samym początku,
choć zwykle jest tak, że na początku znajomości sporo ludzi podchodzi do nowej osoby
z rezerwą i dystansem, a dopiero wraz z upływem czasu i w miarę poznawania, oswaja
się i nabiera zaufania. Niektórzy podchodzą do sprawy inaczej. Zaufaniem
obdarowują każdego lub niemal każdego i to już na samym początku. W swoisty
sposób dają pewnego rodzaju mandat zaufania, który oparty jest na wierze w drugiego
człowieka i nadziei, że skoro ktoś komuś zaufał, to w naturalny sposób, jakby w
odpowiedzi otrzyma chęć nie zawiedzenia tego otrzymanego zaufania. To wydaje
się logiczne i nawet bardzo dobrze działa, ale nie zawsze, nie wszędzie i nie z
wszystkimi, co w dużej mierze wynika z kultury, w której się wyrosło,
ukształtowało i wychowało.
Niekiedy boimy się zaufać, ponieważ nie chcemy się
zawieść, rozczarować lub zostać oszukanym. Każdy zna lub słyszał o takich
przypadkach i raczej nie chce ich poznawać na własnej skórze. Lęk w niczym nie
pomaga, a wręcz jeszcze bardziej przyciąga do nas to, czego się boimy, ale wygrywa,
choć to zaufanie zwykle procentuje i buduje dobre relacje. Bez zaufania, wiary
choćby jednej z dwóch spotykających się ze sobą osób w to, że będzie dobrze, nic
się nawet nie rozpocznie. Bez zaufania nie przetrwa żadna więź, bo nie sposób
życie koncentrować na permanentnej kontroli innych. Nikt też nie chce żyć pod
kontrolą kogokolwiek, bo to zabija jego wolność. Gdy znika zaufanie, wówczas
trudne staje się wzajemne współpracowanie, a nawet egzystowanie, dlatego róbmy
wszystko, by nie nadużywać i nie nadwyrężać pokładanego w nas zaufania. Na
cudze do nas zaufanie odpowiadajmy swoim zaufaniem do innych i dalej to tak
podawajmy, starając się z wszystkich sił, by nigdy nikogo nie zawieść, bo raz
utracone zaufanie bardzo trudno odzyskać, a któraś z kolei utrata zaufania może
w końcu przełożyć się na nieufność nie tylko do jednej, konkretnej osoby, ale
do wszystkich innych napotkanych później na życiowej drodze.
Zaufałam koleżance w pracy, która z tym, co jej powiedziałam, poszła do kogoś i na mnie nagadała. I tak było spore napięcie, a po tym moim zaufaniu nastąpił jeszcze większy dystans, którego nikt już nie pokonał, bo nawet nie próbował. Czasami w ramach zaufania warto tylko powiedzieć: - Uff, uff. To wystarczy!
OdpowiedzUsuńZaufanie, choć jest ważnym fundamentem, na którym buduje się solidne konstrukcje, często jest nadużywane, poniewierane i niedoceniane. Jest niczym zdrowie. Ten tylko się dowie, czym jest, kto je stracił, zwłaszcza u osoby, na której mu bardzo zależało. A właśnie w oczach takiej szczególnej osoby o wiele łatwiej jest się czymś wygłupić i narazić niż u kogoś, na kim nam niespecjalnie zależy.
OdpowiedzUsuń