niedziela, 29 kwietnia 2018

Porównania






Stale ktoś kogoś porównuje. Sam niemal nieustannie porównujesz i jesteś porównywany do kogoś innego lub nawet kilku innych. Jak wypadasz w wyniku tej konfrontacji? Z pewnością niejednokrotnie lepiej, ale nie raz również dość kiepsko. I choć porównanie dla porównującego jest w zasadzie czymś normalnym i naturalnym, o tyle dzielenie się tym z osobą, którą poddaje się porównywaniu, bywa dla niej dość trudne i z czasem tylko coraz trudniejsze, gdyż ciężko komuś w czymś odpowiednio dobrze dorównać lub być jego idealnym przeciwieństwem. Nieustanne słuchanie o swoich poprzednikach nie jest miłe, a przecież i to sporadyczne może okazać się także dość drażliwe, dlatego – by uniknąć zgrzytów – bezpośredniego i tego wypowiadanego na głos porównywania jednych z drugimi najlepiej w ogóle unikać. Można po prostu przyjąć, że każdy jest inny, a wszystko, co wydaje się jednakowe, jest tylko mniej lub bardziej podobne. Powtarzalne bywają jedynie elementy, które za każdym razem, gdy się pojawiają, poukładane są jednak w nieco inny sposób albo występują w zmienionej konfiguracji. 
Częstymi porównaniami można narobić całkiem sporo przykrości, których później, nawet gdy już ustaną porównania, trudno się pozbyć ze wzajemnej relacji, dlatego jeśli już koniecznie musisz porównywać, to czyń to raczej tylko sam dla siebie, niewypowiedzianie, na swój własny użytek, gdyż porównania mogą być odebrane jako krytyka, a ta raczej przez nikogo nie jest lubiana. 
Trudno dobrze ustawić się do systemu porównywania, który z jednej strony jest lub może być punktem odniesienia, ale z drugiej jest też przede wszystkim niechcianą i niemiłą oceną wystawianą niczym za niespodziewany sprawdzian lub egzamin z materiału, który wcześniej nie został zapowiedziany do weryfikacji. I nawet gdy zbiera się same dobre noty, to w końcu nieustanne porównywanie staje się i tak męczące dla porównywanego. Nawet rzeczy, sytuacje, zdarzenia, które przecież też zawsze mniej lub bardziej się porównuje, tak naprawdę nie do końca w ogóle są możliwe do porównywania, dlatego że najczęściej zapomina się o kontekście czasu, miejsca i okoliczności, w których wystąpiły i występują. To samo dotyczy ludzi i porównań jednych z drugimi.

19 komentarzy:

  1. A już jeśli na temat, to powiem tak. To, co napisałeś, jest mi trochę obce pod dwoma względami. Po pierwsze, ja się nie porównuję do nikogo i piszę to serio, po uważnym zastanowieniu. Z drugiej jednak strony, był taki dość długi moment, kiedy jednak się do kogoś, wbrew samej sobie, porównywałam, ale to dlatego, że zostałam odrzucona i poczułam się tym samym sprowokowana do dokonania porównania samej siebie do tej osoby, na rzecz której ze mnie zrezygnowano. I tu masz rację. Nie widzę żadnej przewagi, ani mojej nad tą osobą, ani jej nade mną, w części nawet jesteśmy trochę podobne (fizycznie), w części zupełnie jak sądzę inne, to nie jest więc kwestia bycia od kogoś lepszym lub gorszy, ale innym i tego, co komu pasuje. Ale sprowokować się pozwoliłam i porównania dokonałam, żeby zrozumieć, co takiego ten ktoś w sobie ma, czego ja nie mam i czy wobec tego chciałabym lub mogła to coś mieć, co tamta ma, żeby sytuacja odrzucenia nie wystąpiła. I wniosek mam wyłącznie taki, że owszem, pewne rzeczy chętnie w sobie zmienię (plus dokonania odniesienia), a części nie mam zamiaru, bo to jestem ja i taką siebie lubię, a na inne z kolei nie mam wpływu. I tyle. Nie wpędziło mnie to porównanie w depresję czy kompleksy.

    To porównywanie jest mi też obce z tego powodu, że oceniałabym je jako coś negatywnego, gdyby wprawiałoby mnie w zły nastrój, gdybym w efekcie takiego porównania czuła się gorsza. Natomiast ja mogę jedynie stwierdzić, że dobrze jest mieć w życiu jakiś punkt odniesienia, bo dzięki temu możemy dokonywać wyborów. I porównujemy odruchowo, ale zawsze to robimy, nawet jeśli robimy to nieświadomie, bo bez dokonania porównania nie ma decyzji i nie ma wyboru. Piszesz o jakimś odnoszeniu się do przedmiotu porównań i usiłowaniu dorównania mu lub stania się jego zaprzeczeniem i to jest właśnie dla mnie trudne do zrozumienia, bo to świadczy, że nie tyle samo porównywanie jest złe, ale określanie swojej własnej wartości w oparciu o odnoszenie się do innych. A nasza wartość nie jest zależna od innych.

    I jeszcze o porównywaniu na głos i w duchu i przewadze drugiego nad pierwszym, która nie istnieje. Można bowiem porównywać kogoś z kimś na głos, co być może sprawia osobie porównywanej przykrość i warto to owszem, rozważyć, zwłaszcza jeśli wiemy, że to komuś sprawia przykrość, ale też można kogoś do kogoś porównywać w milczeniu i na tej podstawie dokonać milczącego wyboru i kogoś odrzucić w milczeniu i nie wyjaśniając mu, na czym ta przewaga wybranej osoby polega, co w rezultacie potrafi sprawić o wiele większą przykrość osobie nieświadomej, że jest porównywana, bo wiąże się ostatecznie z odrzuceniem, niż porównywanie na głos i mimo to trwanie przy takiej osobie, bo w tej sytuacji przypuszczalnie osobie porównującej nie chodzi o to, by odrzucić, ale żeby na coś wpłynąć lub coś zmienić. Nie jest to, z perspektywy lat oceniam, najdojrzalsza metoda, ale chyba mniej radykalna. No i chyba w efekcie trochę bardziej jednak uczciwa wobec tego, kto był porównywany i nie miał świadomości, że jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego my się tak właściwie boimy naiwności? Przecież naiwność jest pozytywnym, życzliwym i otwartym nastawieniem do życia, pełnym zainteresowania odmiennością, innością, tym, czego jeszcze nie znamy, z odwagą w sercu, by zmierzyć się z bólem, które ta otwartość i ciekawość innego, nieznanego przyniesie? Dlaczego się tego boimy, do licha? Jesteśmy gotowi do bycia martwym i zadowolonym z tej martwoty na wiele lat przed fizyczną śmiercią, czy jak, do licha? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak weszło dwa razy, to jeden po prostu skasuj, bo technologia mnie prześciga, chociaż nie przerasta :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny artykuł.

    https://mojapsychologia.pl/artykuly/2,zwiazki_relacje/138,style_przywiazania_a_relacje_partnerskie.html

    OdpowiedzUsuń
  5. I ten

    http://www.pratir.pl/blisko-nie-za-blisko

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga wszyscy Anonimowi! Pisząc bez podpisu stajecie się jedną i tą samą osobą, choć z pewnością nie zawsze jest to zamierzone. Dlatego proponuję byście przyjęli jakieś imiona, pseudonimy, inicjały, nazwy i pod nimi publikowali Swoje komentarze. Pod ramką, w której wpisuje się komentarze, jest tekst: "Skomentuj jako:" i dalej do wyboru jedno z wielu pól. Przedostatnia pozycja to "Nazwa/adres URL", którą należy wybrać, a następnie w polu "Nazwa" wpisać Swoje imię, pseudonim lub nazwę. Pole poniżej "Adres URL" może pozostać nieuzupełnione. Następnie kliknij przycisk "Dalej", którym zaakceptujesz Swój wybór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy jeśli nadal będę się podpisywała M., to będziesz przepuszczał moje komentarze?

      Usuń
  7. Nieustannie porównuję ludzi – jednych do drugich lub jedną osobę i jej różne przemiany w określonym czasie oraz rzeczy – te do innych. W wyniku tych porównań podejmuję decyzje i dokonuję wyborów, bowiem z różnych powodów po prostu nie mogę mieć wszystkiego i nie zawsze mam wpływ na to, jak bardzo ktoś się zmienia.
    Każdy porównuje, tyle tylko, że nie zawsze się do tego przyznaje i o tym mówi, bo o ile fajnie i dość łatwo jest porównywać innych ludzi lub rzeczy, o tyle niezbyt miło być porównywanym, zwłaszcza jeśli wypada się gorzej od porównywanego, nawet siebie samego, ale tego sprzed lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janusz, ale można podejść do tego inaczej, bez napinania się i nieustannego rywalizowania z samym sobą. To fajnie, jak ktoś nas do kogoś porównuje i wypadamy w tym porównaniu lepiej. Albo jeśli w porównaniu do samego siebie sprzed lat wypadamy lepiej. Ale takie nieustanne wypadanie lepiej od innych lub od samego siebie sprzed lat po pierwsze z czasem zacznie nam się wydawać trochę nieprawdopodobne i zaczniemy wątpić, czy jest szczere, czy też może kryje się za tym jakiś interes albo bezkrytyczne, ślepe zauroczenie, a ponadto to hamuje nasz rozwój i wpędza w samozachwyt i próżność. Dobrze jest, nawet jeśli to nie jest miłe (nie ma być, ma być szczere), usłyszeć, jak ktoś nas postrzega w porównaniu z innymi lub samym sobą, żeby spojrzeć na siebie czasem krytycznie, oczami innych, dostrzec popełniane błędy, zauważyć, że w coś się głupio zabrnęło i że to droga donikąd albo co gorsze do samozatracenia. Ja tam osobiście jestem wdzięczna za każdą szczerość, nawet tę przykrą, bo pomaga się zatrzymać i poddać refleksji swoje postępowanie, nawet jeśli po takiej refleksji zgodzę się z częścią oceny, a część odrzucę, uznając ją za subiektywną, emocjonalną, nieadekwatną itp.

      Usuń
  8. Zamiast porównywać jednego z drugim, lepiej porównać trzecią z czwartą. Ja tak robię np. podczas oglądania gorących filmów. Walory bywają bardzo różne! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Panowie! Co Wy wiecie o porównaniach? To my, kobiety, jesteśmy w tym prawdziwymi specjalistkami i tego prymu z pewnością nikomu nigdy nie oddamy! ;-)
    Pozdrawiam nadal weekendowo, bo ten tydzień to jeden wielki dłuuugi weekend.

    OdpowiedzUsuń
  10. Po co w ogóle porównywać , zawsze będzie ktoś lepszy lub gorszy

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahah nie ma co porównywać

    OdpowiedzUsuń
  12. Ranking chwilówek w 15 min tylko w http://ibrok.pl/

    OdpowiedzUsuń
  13. Sprawdź załóż konto w banku na konta bankowe bez opłat

    OdpowiedzUsuń
  14. Sprawdź czym jest naprawa silnika hydraulicznego - regeneracja pompy hydraulicznej

    OdpowiedzUsuń